Rewitalizacja jest ważną częścią misji naszej firmy, ale w samej Łodzi mamy do zrealizowania inwestycję o powierzchni 300 tysięcy metrów kwadratowych i spora tego część to nowe nieruchomości. Łączymy więc stare z nowym, bo rewitalizacja to proces odnawiania nie tylko pojedynczych budynków, ale całych osiedli, dzielnic. I częścią tego jest kombinacja połączenia starego z nowym. Podobnie jest w przypadku projektu Modena Park w Poznaniu. W tej sprawie podpisaliśmy list intencyjny z firmą TUP Property, zależną od giełdowej spółki TUP, w sprawie realizacji tej inwestycji. To także rewitalizacja starych, zabytkowych obiektów oraz nadanie im funkcji mieszkalno-biurowych.
Dlaczego wybraliście polską giełdę?
Warszawski parkiet jest dla nas najbardziej interesujący, ponieważ nasze największe inwestycje są prowadzone w Polsce. Rynek jest płynny i głęboki, koszty wejścia na polską giełdę są znacznie niższe niż w Stanach Zjednoczonych i Australii. Inwestorzy indywidualni i instytucjonalni bardzo przychylnie spoglądają na deweloperów na giełdzie. Polski rynek kapitałowy jest bardzo dobrze rozwinięty, porównywalny z rynkami zachodnimi, na których działamy.
A jak ocenia Pan polski rynek finansowy jako całość?
Z doświadczenia mógłbym powiedzieć, że potrzebna jest większa decyzyjność na poziomie lokalnym. Mamy bowiem stale do czynienia z ludźmi, którzy są uzależnieni od centrali poza Warszawą, poza Polską. Chciałbym więc widzieć więcej decyzji na polskim rynku finansowym. Tymczasem decyzje, z którymi my mamy do czynienia, są podejmowane we Frankfurcie, Londynie czy Wiedniu - nie w Warszawie. Sieć oddziałów instytucji finansowych w Polsce ma ograniczoną władzę, decyzyjność, a potrzebują bardziej rozległej. To się stanie, bo rynek się rozwija i polskie oddziały instytucji finansowych będą miały więcej władzy. Ale byłoby miło widzieć, gdyby to działo się szybciej.
Dziękuję za rozmowę.