Nie widać końca problemów Białorusi z dostawami ropy. Władze Łukoilu zdecydowały, że nie będą sprzedawać w marcu paliwa białoruskim rafineriom. Nieoficjalnie mówi się, że śladem Łukoilu pójdą inne rosyjskie firmy.

- Wprowadzone w styczniu cło na eksport ropy na Białoruś sprawia, że sprzedaż surowca na tym rynku staje się mało opłacalna - uważa Andriej Gromadin, analityk paliwowy moskiewskiego banku MDM. Koncerny paliwowe z Rosji kierują teraz więcej ropy na rynek wewnętrzny i ukraiński. Już w styczniu dostawy dla rafinerii Naftan i Mozyr spadły o połowę. Łukoil zajmuje trzecią pozycję wśród dostawców czarnego złota na Białoruś.

Na razie Mińsk próbuje ratować sytuację poprzez negocjowanie większych dostaw z pozostałymi eksporterami. Rosnieft i Surgutnieftiegaz na razie nie zdecydowały się na wstrzymanie sprzedaży dla białoruskich firm. Sławnieft, należący do czołówki rosyjskich producentów ropy, może nawet zwiększyć eksport. Spółka jest jednak mocno związana z białoruskim rynkiem, bo ma 42 proc. udziałów w rafinerii w Mozyrze.

Pomimo to rząd szuka dostawców ropy spoza Rosji. Możliwe że Białoruś będzie otrzymywać paliwo z terminalu w litewskiej Butyndze.

?RBK Daily"