W poprzednich tygodniach inwestorzy przez wszystkie przypadki odmieniali termin carry trade. Teraz w centrum ich zainteresowania coraz bardziej znajdują się subprime mortgages, czyli pożyczki o podwyższonym ryzyku. Napływające z firm zajmujących się ich udzielaniem informacje wskazują, że szybko rosnące w poprzednich kwartałach kłopoty z ich obsługą dalej się nasilają. W III kwartale odsetek złych długów w tej kategorii przekraczał 12 proc. i był największy od I kwartału 2003 r. Inwestorzy obawiają się, że problemy widoczne w tym segmencie przeniosą się z czasem również na rynek zwykłych kredytów. Zresztą HSBC już przy publikacji wyników za IV kwartał informował o stratach w USA. W szerszym kontekście obecną sytuację trzeba rozpatrywać jako element wskazujący na coraz silniejsze oddziaływanie załamania na rynku nieruchomości na amerykańską gospodarkę. Jednym z najważniejszych źródeł obecnego do drugiej połowy lutego optymizmu inwestorów było to, że sytuacja rynku nieruchomości nie stanie się ogólnogospodarczym problemem. Jednak zniżka cen na rynku wtórnym daje coraz mniejsze szanse na wyizolowanie tych trudności. W dalszym ciągu brakuje czynników sugerujących zakończenie zniżek S&P 500. Charakterystyczna była piątkowa reakcja na dane z rynku pracy. Okazały się nieco lepsze od przewidywań (głównie za sprawą rewizji danych styczniowych), ale lutowy przyrost nowych miejsc pracy był najniższy od dwóch lat. Reakcja na te niejednoznaczne wiadomości pokazała stan obecnych nastrojów. Po początkowym optymizmie do końca sesji niewiele zostało. W tej sytuacji trudno było się spodziewać dobrego początku tego tygodnia. S&P 500 walczy cały czas o przełamanie oporu na wysokości 1410 pkt. Dopóki się to nie uda, trzeba liczyć się z dalszą zniżką. Drogę do niej otworzyłby spadek poniżej 1385 pkt, czyli połowy białej świecy z 6 marca. Trochę optymizmu do oceny rynku wprowadziłoby przekroczenie 1410 pkt, a potem odrobienie połowy strat z 27 lutego, czyli wyjście ponad 1424 pkt.