Po raz trzeci nie powiodła się sprzedaż akcji Ukrtelekomu, kontrolowanego przez rząd operatora telefonicznego.
Wczoraj na ukraińską giełdę UFB miało trafić 1 proc. udziałów spółki. Jednak do sprzedaży akcji nie doszło, gdyż chcący je kupić inwestorzy nie opłacili niezbędnych depozytów - wynika z komunikatu FDM, urzędu odpowiedzialnego za prywatyzację. Chętnych do zakupu papierów było wczoraj jedynie dwóch. Ale to i tak więcej niż tydzień temu, gdy nie było ani jednego. W piątek 1 proc. papierów koncernu ma trafić na giełdę PFTS, gdzie już jest notowanych 8 proc. akcji.
Jednak w tym przypadku prywatyzacja też może nie dojść do skutku. Dwa tygodnie temu kijowski sąd zablokował sprzedaż akcji spółki. Giełdy UFB i PFTS złożyły apelację, z kontynuowania prywatyzacji nie zrezygnowano. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że sąd unieważni sprzedaż firmy, a przyszli nabywcy akcji Ukrtelekomu mogą zostać ich pozbawieni.
Zdaniem analityków, inwestorzy nie spieszą się do kupowania papierów telekomunikacyjnego potentata, gdyż FDM chce sprzedać je zbyt drogo. Ponadto spółka nie może pochwalić się dobrymi wynikami finansowymi.