W Chinach po sporej korekcie niedługo znowu przyjdą zwyżki

Wczoraj z chińskich giełd nie napływały już dramatyczne informacje, ale o wciąż napiętej sytuacji świadczy duża zmienność kursów. Świat patrzy na to ze spokojem

Publikacja: 06.06.2007 08:51

Wtorek zakończył się wzrostem indeksów na chińskich giełdach, co wielu tamtejszych inwestorów przyjęło z zadowoleniem. Po poniedziałkowym znaczącym spadku - indeks CIS 300 zniżkował wtedy o 7,7 proc. - pojawiły się już bowiem spekulacje, że rząd nic nie będzie robić w celu uspokojenia nastrojów na giełdach. Spodziewano się natomiast decyzji zmierzających do schłodzenia koniunktury na rynku nieruchomości, co niewątpliwie odbiłoby się negatywnie na kursach akcji nie tylko spółek deweloperskich.

20 spółek mocno w górę

Wczorajsze wzrosty odebrano pozytywnie, ale do uspokojenia sytuacji na chińskim rynku chyba jeszcze dość daleko. Nadal cechuje go olbrzymia zmienność kursów. Wczoraj akcje prawie 20 spółek zdrożały o dopuszczalne 10 proc. Maksymalne spadki odnotowały kursy dwóch firm. To znacząca poprawa w porównaniu z poniedziałkiem, kiedy o dopuszczalne 10 proc. zniżkowały ceny prawie 100 chińskich spółek.

W rezultacie tego uspokojenia nastrojów indeks CSI 300, powstający na podstawie notowań denominowanych w juanach akcji najbardziej reprezentatywnych spółek na giełdach w Szanghaju i Shenzhen, zakończył wtorek zwyżką o 3,5 proc., ale na początku sesji spadał aż o 7,5 proc.

Rząd w Pekinie przełoży

wprowadzenie podatku?

Tym razem wyprzedaż powstrzymała pogłoska, że rząd jednak zdecyduje się na takie kroki, które zapobiegłyby głębszej i bardziej długotrwałej bessie. Prawdopodobnie o trzy lata zostanie przesunięte wprowadzenie podatku od zysków kapitałowych. - Może być też utworzony jakiś fundusz stabilizujący rynek - powiedział agencji Bloomberga analityk Xie Yan z firmy Haitong Securities w Szanghaju.

W ciągu niecałego tygodnia wyparowało z chińskiego rynku ponad 400 miliardów dolarów. Bezpośrednią przyczyną tej przeceny było podniesienie przez Ministerstwo Finansów opłaty skarbowej od transakcji akcjami. W minioną środę wzrosła ona aż trzykrotnie, z o, 1 proc. do 0,3 procent.

Duży wpływ czwartej władzy

Wydaje się, że sporą rolę w kształtowaniu nastrojów chińskich inwestorów odgrywają tamtejsze fachowe gazety. Obie, "Shanghai Securities News" (SSN) i "China Securities Journal" (CSJ), należą do państwa i tym samym służą rządowi do przekazywania takich informacji, które akurat wydają mu się potrzebne.

Po trzykrotnym podniesieniu podatku "CSJ" uznała tę decyzję za "słuszne posunięcie" i przekonywała czytelników, że była ona konieczna dla uniknięcia większego ryzyka i zapewnienia rynkowi prawidłowego rozwoju. Gazeta jednocześnie ostro skrytykowała szybkość, z jaką dotychczas rosły kursy akcji chińskich spółek, określając ją jako "zupełnie niespotykaną" i powodującą powstawanie "strukturalnych baniek" na rynku. Taki ton komentarzy nie mógł zapowiadać nic innego, jak dalsze chłodzenia giełdowej koniunktury i kolejne decyzje rządu, mające na celu ostudzenie zapału inwestorów. Takie artykuły trafiają w Chinach na podatny grunt, bo obecna hossa, która wywindowała indeksy o 130 proc. w 2006 r. i 60 proc. w tym, była w dużej mierze spowodowana entuzjazmem inwestorów detalicznych.

To oni otwierali w minionym kwartale dziennie po 300 tysięcy rachunków w biurach maklerskich. W rezultacie jest tych rachunków już ponad sto milionów. Miliony Chińczyków ruszyło na giełdę, bo wielu z nich, zwłaszcza emeryci i studenci, po prostu chcieli kupić akcje, których nigdy wcześniej nie mieli. A skutkiem tak masowych zakupów były systematyczne i znaczące wzrosty kursów. Wtedy dała o sobie znać oprócz ciekawości również chęć zysku, tym bardziej zrozumiała, że zwroty z bankowych depozytów sięgały niecałych 3 proc. rocznie przy inflacji przekraczającej ten poziom.

Pęcznieje spekulacyjna bańkaIm kursy akcji rosły szybciej, tym więcej pieniędzy napływało na rynek i kursy rosły jeszcze szybciej. A to są już objawy typowe dla formowania się bańki spekulacyjnej, która prędzej czy później musi pęknąć. Jednym z przejawów pęcznienia takiej bańki jest wykorzystywanie przez osoby prywatne kredytów uzyskiwanych na inne cele (na. hipotecznych) do kupowania akcji. Zdarzało się, że pomagali im w tym pracownicy banków. Analityk Bank o China Guan Lin szacuje, że w zeszłym roku banki udzieliły osobom prywatnym nielegalnych kredytów łącznie na 2,5 miliarda dolarów. Jeśli władze mają na to wpływ, to powinno im zależeć, by spekulacyjne bańki nie pęczniały nadmiernie, a jeśli już muszą pęknąć, to żeby nie towarzyszył temu nadmierny huk.

Toteż gdy w poniedziałek indeks CIS 300 tracił do zamknięcia z minionego wtorku już ponad 20 proc., do uspokajania nastrojów przystąpiła "SSN". W artykule redakcyjnym zapewniano, że podniesienie podatku od transakcji akcjami było jedynie koniecznym retuszem i nie zmieni to wzrostowego trendu na rynku. "Nie ma żadnych powodów, by nie patrzyć z optymizmem na rozwój chińskiego rynku kapitałowego w średnim i długim okresie" - napisano w "SSN". I zapewniono, że władze nie mają zamiaru szkodzić temu rynkowi, który nadal będzie korzystać z szybkiego rozwoju gospodarczego kraju, aprecjacji juana i silnego popytu ze strony indywidualnych inwestorów, szukających miejsca dla swoich oszczędności.

Bez reperkusji za granicą

Chińskie spadki tym razem nie spowodowały przeceny gdzie indziej. Uznano, że ich jedyną przyczyną było przegrzanie koniunktury przez detalicznych inwestorów i nie będą one miały wpływu na gospodarkę, bo o jej rozwoju decydują eksport i inwestycje, a nie rynki finansowe. Poza tym zaangażowanie zagranicznych funduszy na chińskim rynku jest stosunkowo niewielkie, bo i dostęp do niego nie jest jeszcze łatwy.

komentarze

Koon Chow

analityk rynków wschodzĄcych w londyńskim banku inwestycyjnym Barclays capital

Inwestorzy na Zachodzie

wiedzą więcej niż kiedyś

i mogą spać spokojnie

Z ustaleń naszego zespołu analityków wynika, że mamy do czynienia jedynie z najpoważniejszą z dotychczasowych korekt. Możliwe są kolejne spadki na chińskich giełdach, ale nie będą one miały poważnych skutków destabilizujących. Sytuacja powoli się uspokaja. Rząd chce zapewne jedynie powstrzymać narastanie bańki spekulacyjnej, nie zaś narażać rynki - i całą gospodarkę - na poważne spowolnienie.

Widzę dwa zasadnicze powody, dla których wydarzenia w Chinach nie znajdują znaczącego odbicia na światowych parkietach. Po pierwsze, giełdowi gracze lepiej rozumieją sytuację, są bardziej świadomi polityki rządu ChRL. Po drugie, udział zagranicznych inwestorów w rynku chińskich akcji jest niewielki. Europa i Ameryka mogłyby zareagować, gdyby w górę poszła inflacja w Chinach lub gdyby doszło do wojny handlowej z USA, co także musiałoby się odbić na stanie waluty Państwa Środka. Obie te ewentualności obecnie nie są zbyt prawdopodobne.

Angus Tulloch

główny analityk ds. Azji w First state investments, części Commonwealth Bank of Australia

Rząd nie dopuści

do poważniejszej destabilizacji, choć indeksy mogą się wahać

Spadki na giełdzie w Szanghaju to problem typowo lokalny, wynik określonej polityki rządu. Bardzo jasno dał on do zrozumienia, że nie chce, aby bańka na rynkach finansowych wymknęła się spod kontroli.

Podwyżka podatku od zysków kapitałowych to tylko jeden z zastosowanych środków. I najgorsze, co może się teraz stać, to znaczące wzrosty indeksów, bo zmusiłyby one władze do dalszej aktywności.

A to powiększyłoby zamieszanie. Nie widzę większego zagrożenia ani dla zagranicznych rynków, ani dla chińskiej gospodarki.

Przed pewnym ryzykiem stoi sektor bankowy, oczekujący na kolejne wiadomości. Generalnie próby przewidywania tego, co dziać się

będzie w Chinach w najbliższych dniach i tygodniach,

to właściwie wróżenie z fusów. Gdybym miał obstawiać najbardziej prawdopodobne rozwiązanie, to powiedziałbym, że tamtejsze giełdy czeka jeszcze parę miesięcy wyraźnych wahań, po których nadejdzie okres stabilizacji.

Spółki będą testować rynek nowymi ofertami

W tym roku w Szanghaju i Shenzhen chińskie spółki sprzedały akcje o wartości 132 miliardów juanów (17 miliardów dolarów) i jest szansa na pobicie ubiegłorocznego rekordu (193 miliardy juanów).

Mimo znacznych strat poniesionych przez inwestorów w ostatnich dniach swoje oferty akcji przygotowują kolejne firmy.

Citic Securities, najbardziej zyskowny makler na tamtejszym rynku, będzie testować rynek ofertą o wartości około 2,5 miliarda dolarów. W komunikacie przesłanym na giełdę w Szanghaju spółka poinformowała, że w tym roku chce sprzedać 350 milionów walorów, ale nie podała szczegółów dotyczących ceny ani daty. Wczoraj najpierw kurs walorów Citic Securities obniżył się o 6,4 proc., a później nastąpiło odbicie o 3,2 proc. powyżej ceny z poniedziałkowego zamknięcia.

Od 29 maja, kiedy wprowadzono wyższy podatek od transakcji giełdowych, kurs akcji Citic Securities spadł o 19 proc., ale Xu Xiang, zarządzający w Yinhua Fund Management, twierdzi, że spadek indeksów może zaszkodzić spółkom o słabej kondycji finansowej, a do nich Citic Securities nie należy. W I kwartale 2007 r. jej zysk zwiększył się dziesięciokrotnie, do 1,25 miliarda juanów (165 milionów dolarów). Walnie przyczyniło się do tego gwałtownie rosnące zainteresowanie Chińczyków inwestycjami giełdowymi. Każdego dnia otwierano ponad 300 tys. rachunków, a liczba inwestorów przekroczyła 100 milionów, jest więc ich więcej niż członków rządzącej partii komunistycznej.

Citic Securities jest kontrolowana przez CITIC Grup (poprzednio nazywała się China International Trust & Investment Corp.). W poniedziałek zgodę nadzoru dostała firma China Cosco Holdings, właściciel największej w Azji linii przewozu kontenerów. Chce sprzedać 1,78 miliarda akcji.

Bloomberg

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy