Spora część zagranicznych indeksów giełdowych silnie zniżkuje. Tak duża korelacja między różnymi rynkami sugeruje rozpoczęcie nieco silniejszej korekty. Zarazem jednak na razie nie pojawiły się sygnały, by obecne spadki można było interpretować jako definitywne zakończenie długoterminowych wzrostów.

Na początku ubiegłego tygodnia S&P 500 rozpoczął korektę. Po dotarciu do górnego ograniczenia średnioterminowego kanału wzrostowego na poziomie 1540 pkt, zakończył trzymiesięczną falę wzrostową. Kolejne sesje przyniosły silne spadki, które sprowadziły indeks do wsparcia w postaci przełamanego w połowie kwietnia górnego ograniczenia długoterminowego kanału wzrostowego w okolicy 1490-1495 pkt. Po dwóch sesjach korekcyjnych wzrostów, we wtorek S&P 500 ponownie zniżkował. Choć w obecnej chwili dużo przemawia za dalszą przeceną, to jednak dodatkowym potwierdzeniem kontynuacji średnioterminowej korekty będzie przełamanie wyżej wspomnianego wsparcia. Potencjalny zasięg ruchu można wyznaczyć na strefę 1455-1475 pkt. Jej przełamanie mogłoby skutkować spadkiem nawet w okolicę 1415 pkt.

Podobnie jak na giełdach za oceanem, tak i na rynkach środkowoeuropejskich przyszedł czas na korektę. Choć wczoraj indeksy lekko zwyżkowały, to jednak wcześniejsze sesje przyniosły silne spadki WIG i BUX. Jako jedyny nie poddał się im czeski PX, który kontynuuje rozpoczętą kilka tygodni temu konsolidację. Choć na razie nic nie przemawia za tym, by spadki można było interpretować inaczej niż tylko jako korektę, to jednak z uwagi na dość silne wykupienie średnioterminowych oscylatorów, mogą się one okazać dość silne. WIG może się cofnąć do przełamanego kilka miesięcy temu górnego ograniczenia średnioterminowego kanału wzrostowego, BUX zaś może zniżkować do dolnego ograniczenia kanału, w którym porusza się przez ostatnie miesiące. Jedynie w przypadku PX należałoby poczekać na wybicie z obecnej konsolidacji, które pozwoliłoby określić kierunek dalszego ruchu indeksu.