Rosyjskie władze znów przesunęły decyzję o odebraniu koncernowi TNK-BP licencji na gazowe złoże Kowykta. Według dziennika "Wiedomosti", właśnie w piątek Rosnedr, urząd odpowiedzialny za eksploatację surowców naturalnych, miał podjąć decyzję dotyczącą konsekwencji naruszenia pozwolenia na wydobycie gazu z syberyjskiego złoża. Jednak los Kowykty będzie prawdopodobnie znany dopiero za dwa tygodnie.
Urząd zarzuca spółce kontrolowanej przez TNK-BP, która zarządza gazową inwestycją, łamanie obowiązków wynikających z licencji na wydobycie. Zgodnie z uzyskanym pozwoleniem, operator złoża miał zaspokoić zapotrzebowanie regionu irkuckiego na gaz. Z obliczeń Rosnedr wynika, że TNK-BP w tym roku nie będzie mogła wywiązać się ze zobowiązań.
Odebranie licencji groziło spółce już dwa tygodnie temu, lecz urzędnicy nie zdecydowali się na ten krok. Zdaniem specjalistów, Rosja chciała zachować twarz przed światem biznesu, którego przedstawiciele gościli w minionym tygodniu w Sankt Petersburgu, podczas dorocznego forum ekonomicznego.
Teraz eksperci tłumaczą odłożenie decyzji inaczej. - W ciągu dwóch tygodni TNK-BP może dogadać się z Gazpromem o wejściu giganta do syberyjskiej inwestycji - uważa Jewgienija Dyszljuk, analityk banku Uralsib.
Wcześniej gazowy monopolista interesował się uczestnictwem w pracach na Kowykcie. W czasie forum w Sankt Petersburgu Dmitrij Miedwiediew, zastępca prezesa Gazpromu, wspominał o możliwości współpracy z TNK-BP na Syberii. Taki sojusz miałby uratować spółkę przed utratą licencji.