Prezydent Nicolas Sarkozy jest chce zreformować finanse publiczne, mimo niespodziewanej porażki w drugiej turze wyborów parlamentarnych.
Jego centroprawicowa Unia na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) ma obecnie w Zgromadzeniu Narodowym 314 mandatów, 0 45 mniej niż dotychczas. Ostateczne rezultaty wyborów są dla prawicy o wiele gorsze niż przewidywały sondaże opinii publicznej, które dawały partii Sarkozy?ego nawet ponad 400 mandatów w liczącym 577 miejsc parlamencie. Prawicowy dziennik "Le Figaro" przyznał więc, że wyniki głosowania są "dalekie od zapowiadanego błękitnego (od barw prawicy) tsunami".
Mimo to z obozu prezydenta i z kręgów rządowych płyną zapewnienia, że Sarkozy jest zdecydowany wprowadzić redukcje podatków szacowane w sumie na 11 miliardów euro. Premier Francois Fillon po ogłoszeniu wyników powiedział: - Skończył się czas wyborów, pora działać. To działanie ma polegać przede wszystkim na obniżeniu kosztów pracy, co ma poprawić konkurencyjność francuskiej gospodarki i sytuację na rynku pracy. Zapowiadane są też redukcje zwrotów kosztów leczenia. Premier Fillon chciał te zmiany sfinansować podniesieniem stawki VAT. Socjaliści nazwali to "atakiem na klasę średnią" i być może takie postawienie sprawy przesądził0 o gorszym wyniku wyborczym UMP.
Partia Sarkozy?ego i sam prezydent zapowiadali też w czasie kampanii przedwyborczych wprowadzenie przepisów pozwalających na łatwiejsze zwalnianie pracowników, a także podjęcie działań w tak zapalnych kwestiach, jak ograniczenie prawa do strajku. Chodzi tu przede wszystkim o protesty transportowców, którzy wielokrotnie kolumnami ciężarówek paraliżowali gospodarkę.
Zwolennicy takich reform mają w parlamencie przewagę ponad 125 głosów. To może nie wystarczyć, bo przeciwnicy od lat blokują je milionowymi protestami ulicznymi.