Tempo wzrostu amerykańskiej gospodarki w I kwartale ostatecznie wyniosło 0,7 proc. Było o 0,1 pkt proc. szybsze, niż przed miesiącem szacował Departament Handlu, i o tyle samo wolniejsze, niż spodziewali się ekonomiści. Tak czy owak, było najwolniejsze od czterech lat.
Na miniony kwartał prawdopodobnie przypadł dołek obecnego cyklu koniunkturalnego, na co wskazuje zmniejszanie się deficytu handlowego USA, wzrost wydatków inwestycyjnych i odbudowywanie przez spółki zapasów. Jedynym sektorem wciąż przeżywającym głęboki kryzys jest budownictwo mieszkaniowe i cały rynek nieruchomości. Sprzedaż nowych i używanych domów była w maju najmniejsza od czterech lat. Spadł też obrót działkami budowlanymi, co zapowiada przedłużanie się tego kryzysu. Poza tą branżą, ekonomiści spodziewają się znaczącego ożywienia amerykańskiej gospodarki w tym kwartale. Stopa wzrostu może sięgnąć nawet 3 proc. Przewidując taki rozwój sytuacji, Federalny Komitet Rynku Otwartego nie widział wczoraj powodów do obniżenia stóp procentowych w celu stymulowania wzrostu.
Tym bardziej że inflacja w I kwartale okazała się wyższa od spodziewanej. Preferowany przez Fed wskaźnik związany z wydatkami konsumpcyjnymi i niebiorący pod uwagę cen energii i żywności wyniósł 2,4 proc., więcej niż poprzednio szacowane 2,2 proc. Zdecydowały o tym wyższe koszty usług medycznych. Przy utrzymaniu się takich tendencji Fed zapewne zacznie podnosić stopy, ale nie wcześniej niż w I kwartale przyszłego roku.
Bloomberg, AFP