Deficyt handlowy Polski wyniósł w maju niemal 0,8 mld euro - szacują analitycy ankietowani przez "Parkiet". Byłby to podobny wynik, jak w poprzednim miesiącu.
Świadczyłby o wyraźnym pogorszeniu salda wymiany handlowej. Tak duże miesięczne deficyty mieliśmy dwa, trzy lata temu. W całym ubiegłym roku średni miesięczny deficyt handlowy wynosił nieco ponad 300 mln euro. Został jednak zawyżony przez ponad 1,1 mld euro ujemnego salda w grudniu (gdyby nie ono, prognozowany majowy wynik byłby najgorszy od ponad trzech lat).
Wysoki deficyt to konsekwencja wzrostu importu, który - jak uważają analitycy - był dużo szybszy niż eksport. Średnia prognoz ekonomistów mówi, że eksport był w maju o 12,9 proc. wyższy niż rok wcześniej. Wzrost importu jest szacowany na 16,7 proc. W pierwszych czterech miesiącach br. wzrost eksportu wynosił średnio 15 proc. Zdaniem specjalistów, majowe wyniki mogą być słabsze ze względu na długi weekend na początku tego miesiąca (miał on wpływ na dynamikę produkcji przemysłowej).
Według ekonomistów, wysoki był również deficyt obrotów bieżących. Oprócz obrotów towarowych uwzględnia on handel usługami, dochody (w tym dywidendy), a także transfery bieżące (m. in. pieniądze napływające do Polski od emigrantów oraz środki z Unii Europejskiej). Odpływ dywidend mógł spowodować, że deficyt na rachunku bieżącym wzrósł do 860 mln euro.
W tym tygodniu NBP opublikuje nie tylko bilans płatniczy, ale i dane o podaży pieniądza w czerwcu. Zdaniem analityków, roczny wzrost podaży pieniądza wyniósł 16,0 proc., nieznacznie mniej niż w maju.