Wiktor Pinczuk, ukraiński miliarder, który sprzedaje Ukrsocbank włoskiej grupie UniCredit, zachowa w swoim portfelu jeszcze jeden bank. Chodzi o Kredit-Dniepr, zajmujący 40. miejsce na Ukrainie pod względem aktywów. Choć mały, może on przysporzyć Włochom sporo kłopotów.
Nieoficjalnie wiadomo, że UniCredit jeszcze nie uzgodnił z Pinczukiem, czy kupi również i tę spółkę. Eksperci uważają, że jeśli Kredit-Dniepr pozostanie własnością miliardera, część klientów korporacyjnych obsługiwanych dotąd przez Ukrsocbank może przenieść się właśnie do tej mniejszej instytucji. Część z nich ma prawdopodobnie wspólne interesy z grupą Interpipe, która należy do Pinczuka, i dlatego mieliby wybrać usługi oferowane przez Kredit-Dniepr. Drogą klientów mogą pójść również menedżerowie Ukrsocbanku. - To profesjonalna kadra i mogą zostać zwabieni nie tylko przez Pinczuka, ale przez inne wiodące instytucje finansowe - twierdzi Jurij Pikusz, zastępca prezesa Priwatbanku, jednego z największych konkurentów Ukrsocbanku.
Na Ukrainie w tego typu transakcjach, jak przejęcie największego banku Pinczuka, zamieszcza się zwykle zapisy o warunkach kupna innych aktywów finansowych pozostających w portfelu sprzedającego. W tym roku inny miejscowy oligarcha Siergiej Tigipko sprzedał Szwedom TAS-Kommercbank. Jednak uzgodniono zarazem, że Swedbank w ciągu roku będzie mógł kupić TAS-Biznesbank, również należący do Tigipko.
"Kommiersant"