"Puls Biznesu" zarzucił nam wczoraj, że niedokładnie czytamy tę gazetę. Powodem była zamieszczona przez nas informacja, że resort pracy rozważa wprowadzenie takiego rozwiązania, zgodnie z którym małżonkowie mogliby podzielić się środkami zgromadzonymi w OFE przed przejściem na emeryturę. Ta koncepcja mogłaby zastąpić tzw. emerytury małżeńskie. "PB" twierdzi, że to pomysł jego czytelnika, opisany na jego łamach, a teraz zapewne przywłaszczony przez resort pracy. I że "Parkiet" powinien o tym wiedzieć.

No cóż... Z doniesień "Pulsu" wynika, że doprowadził do zmian w większości obowiązujących obecnie ustaw. Wystarczy po prostu, że o jakiejś ustawie wspomniał. Zapewne tylko konstytucja nie zawdzięcza mu żadnych poprawek (choć mogę się, oczywiście, mylić).

Przyznaję jednak, że w przypadku pomysłu dzielenia pieniędzy z OFE przed przejściem na emeryturę, koncepcja resortu przypomina pomysł czytelnika "PB". Tylko co z tego?

W całej historii zaskakuje mnie coś innego. Otóż, gdyby normalna gazeta zdecydowała się promować jakiś pomysł, zrobiłaby wszystko, aby się dowiedzieć, czy spodoba się decydentom i czy ma szanse wejść w życie. Sprawdziłaby też na wszelki wypadek, czy nie wyważa otwartych drzwi - bo może prace nad realizacją pomysłu już trwają? "PB" poprzestał na promocji, a o tym, że resort ma - mniejsza czy wymyślone przez siebie, czy nie - nowe pomysły, napisaliśmy my. Dla normalnej gazety taka sytuacja - gdy konkurencja okazuje się lepsza, lepiej poinformowana - byłaby powodem do spuszczenia nosa. Na szczęście dla nas, "PB" się tym chwali.