Nasz rynek akcji z pewnym opóźnieniem - przynajmniej w przypadku blue chipów - zaczął reagować na wyraźny spadek apetytu na ryzyko, który trwa na globalnym rynku finansowym od półtora miesiąca. Głównym tego objawem było bardzo znaczące poszerzenie się obligacyjnych spreadów zarówno w przypadku wysokorentownych ("high yield") obligacji korporacyjnych, jak i obligacji "emerging markets". Jeszcze na początku czerwca spready te znajdowały się na historycznych minimach, tymczasem półtora miesiąca później znalazły się na najwyższych poziomach w tym roku. W przeszłości ceny akcji na rynkach wschodzących zwykle poruszały się w ścisłym związku z ruchami spreadów obligacji krajów EM (co jest dosyć oczywiste) i w nieco luźniejszej zależności od zachowania spreadów wysokorentownych obligacji korporacyjnych. Gdyby ta zależność nie uległa zaburzeniu w ciągu minionych kilku tygodni, to indeks MSCI Emerging Markets znajdowałby obecnie się na najniższym poziomie w tym roku. Oznaczałoby to spadek cen akcji na rynkach wschodzących o ponad 20 proc. w porównaniu z obecnymi poziomami. Dlaczego wzrost awersji do ryzyka objawia się właśnie przede wszystkim na rynkach obligacji? Praprzyczyną są problemy, które jeszcze zimą ujawniły się na rynku kredytów hipotecznych w USA. Pierwsza fala zatopiła od razu specjalizującą się w udzielaniu kredytów hipotecznych o obniżonych standardach ("subprime") firmę New Century Financial, druga zmyła inwestujące w tego typu papiery fundusze hedgingowe banku Bear Sterns. Najprawdopodobniej obawy przed dalszym spadkiem wartości kredytów i obligacji hipotecznych zainfekowały szerszą kategorię portfeli obligacyjnych, powodując spadek płynności i konieczność wyprzedaży również innych kategorii długu (obligacji EM i wysokorentownych obligacji korporacyjnych).
Obecna fala wyprzedaży akcji w Europie, która sprowadziła indeks Dow Jones STOXX 50 poniżej dołków z maja i czerwca, wygląda podobnie do tych z przełomu lutego i marca oraz z maja zeszłego roku.
Najbliższe poważniejsze wsparcie dla WIG20 można ulokować
na poziomie 3550 pkt, ale jego osiągnięcie powinno być poprzedzone ruchem powrotnym do poziomu 3850 pkt.
SEB TFI