Mewa, publikując wyniki za II kwartał, obniżyła tegoroczną prognozę finansową. Zarząd zakłada, że w 2007 r. firma uzyska 25,5-26,5 mln zł przychodów, czyli o 15 proc. mniej niż prognozował w grudniu 2006 r.
Zamiast 1,3 mln zł zysku netto, zarząd spółki handlującej bielizną i odzieżą lekką (bluzki, koszulki, koszule nocne, piżamy, haleczki), zakłada poniesienie w tym roku od 1,7 mln zł do 2 mln zł straty netto. Po opublikowaniu korekty progoz kurs Mewy spadł wczoraj o 11,8 proc., do 3 zł.
- Główną przyczyną uzyskania gorszych wyników były opóźnienia w dostawach wyrobów od producentów- tłumaczy Dorota Kenicer, wiceprezes Mewy. Firma zajmuje się projektowaniem i dystrybucją. Produkcję zleca innym podmiotom. Ze względu na skalę działania współpracowała dotychczas z małymi podmiotami, którzy ze względu na spiętrzenie zamówień nie zdołali wywiązać się ze wszystkich zobowiązań w terminie. Późniejsze dostawy doprowadziły do tego, że Mewa pozostała teraz z zapasami. Zamierza je wyprzedać w drugiej połowie roku. To negatywnie wpłynie jednak na wynik finansowy. Teraz, dzięki pieniądzom z tegorocznej emisji akcji (11,3 mln zł) firma po raz pierwszy zleciła produkcję na Dalekim Wschodzie (dotychczas zamawiała tylko w Polsce).
Giełdowa spółka inwestuje w rozwój sieci Szame z bielizną z tzw. wyższej półki. Do końca roku w naszym kraju chce mieć 20 salonów (teraz ma 10). Później ma ich przybywać po 15 rocznie. Sieć franczyzowa tej marki rozwija się na Ukrainie. Zapewne powstanie też w Rosji. - Prowadzimy w tym zakresie rozmowy z naszym partnerem - mówi wiceprezes Mewy. W kraju spółka rozwija również sieć marki LookAt. Planuje też przejęcia. Może to być producent odzieży z uzupełniającą ofertą (spodnie, żakiety) albo sieć sprzedaży. Spółka nie wyklucza emisji akcji. - Efekty naszych działań będą widoczne w 2008 r. - mówi D. Kenicer.
Wyniki gorsze niż przed rokiem