W piątek na europej-skich rynkach akcji nadal lała się krew. W USA spekulowano, że w przyszłym tygodniu Fed, na nadzwyczajnym posiedzeniu, może obniżyć oprocentowanie. To zatrzymało spadki tamtejszych indeksów.

Benowi Bernanke, szefowi banku centralnego USA, próbowano już wystawić rachunek. Jego krytycy twierdzili, że pomylił się, licząc, iż zasięg kryzysu na rynku ryzykownych kredytów hipotecznych będzie ograniczony. Przeciwnie, rozprzestrzenia się coraz bardziej i zagraża całej gospodarce.

Takich spadków, jak w piątek, nie widziano od dawna w Warszawie. Analitycy uważają, że jeżeli WIG20, który stracił 2,9 proc. i zakończył sesję na poziomie 3460,86 pkt, przebije wsparcie 3450-3400 pkt, mogą nas czekać spadki nawet o skali kilkudziesięciu procent.

Europejskie banki nie chcą sobie nawzajem pożyczać pieniędzy, gdyż boją się, że partner może być zaangażowany na rynku kredytów hipotecznych w USA. Żeby ratować sytuację, Europejski Bank Centralny do 94,8 mld euro pożyczonych bankom w czwartek dorzucił jeszcze 61 mld, ale oprocentowanie kredytów jednodniowych znów było wyższe od stopy referencyjnej EBC wynoszącej 4 proc. w skali roku. Żeby uspokoić nastroje, nowojorski oddział Fed za 19 mld dolarów kupił obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi.

Spirala złych wiadomości jednak się rozkręcała. Oliwy do ognia dolał Marc Faber, guru, który ma na koncie kilka udanych prognoz. Twierdzi on, że w USA indeksy mogą stracić ponad 30 proc.