Podczas czwartkowej sesji wszystkie indeksy otworzyły się znacznie poniżej wtorkowego zamknięcia. Było to spowodowane wpływem dwóch spadkowych sesji na rynkach zagranicznych. Dlatego nie należy przejmować się tym, że czwartkowe spadki WIG20 były nieco większe niż na innych europejskich rynkach. Po prostu potencjał spadkowy, który gdzie indziej został rozłożony na dwie sesje, u nas ujawnił się w ciągu jednej. Podczas ogólnoświatowej wyprzedaży fakt, że nie jesteśmy słabsi od innych, jest jednak małym pocieszeniem. Nie ma jednak zbyt wielu innych pozytywnych sygnałów. Około godziny 14.30 WIG20 zaczął się odbijać i przez jakiś czas dzienna świeca przypominała pozytywną formację młota. W połączeniu ze wzrostem obrotów i bliskością długoterminowej linii trendu wzrostowego biegnącej przez dołki z października 2006 i marca 2007 mogło to oznaczać poważne przesilenie. Przed końcem notowań nastąpiła jednak kolejna fala spadków, a zamknięcie wypadło blisko dziennego minimum. Młotek zamienił się w długi czarny korpus poprzedzony bardzo szeroką luką bessy, a wspomniana linia trendu została przełamana. Padło też wsparcie wyznaczone przez szczyt z maja 2006 r. poprzedzający ostatnią dużą korektę. Następne wsparcie znajduje się w przedziale 3116-3200 i składa się z kilku lokalnych dołków. Nie jest ono jednak bardziej istotne od barier, które ostatnio pękły jak zapałki. Wskaźniki także nie dają pozytywnych sygnałów. Wprawdzie RSI znalazł się w strefie wyprzedania, ale w praktyce znaczy to, że impet spadku jest bardzo duży i co gorsza, stale rośnie. Może to zapowiadać odreagowanie, nawet dość dynamiczne, jednak do ostatecznego zakończenia tak znaczącej korekty potrzebne są sygnały innego rodzaju. Takim sygnałem mogłoby być na przykład przełamanie linii trendu spadkowego. Tymczasem zwiększająca się dynamika spadków bardzo utrudnia nawet narysowanie wiarygodnej linii. Pozytywnym sygnałem byłoby też stopniowe zmniejszanie dynamiki spadku, powodujące powstanie pozytywnych dywergencji na oscylatorach. Tymczasem rynek robi coś dokładnie odwrotnego: spada coraz szybciej. Taka sytuacja nie wróży rychłego zakończenia spadków.

Zespół Doradztwa Inwestycyjnego BM BGŻ