Piątkowe notowania w Warszawie cechowała duża nerwowość. Indeks WIG20 rozpoczął dzień od spadków, reagując na tąpnięcie w Azji (Nikkei spadł o 5,4 proc.). Dość szybko jednak kontrolę przejął popyt, który idąc śladem zyskujących giełd europejskich, wyciągnął ten indeks o ponad 1 proc. w górę. Pogorszenie sytuacji nastąpiło wraz ze spadkami w eurolandzie. Przed godziną 14.00 WIG20 tracił już 2,5 proc., wobec poziomów z czwartku. Wówczas z pomocą przyszedł Fed. Niespodziewana obniżka stopy dyskontowej o 50 pb., do 5,75 proc., jakkolwiek stanowi kolejne potwierdzenie, że sytuacja na rynkach finansowych jest naprawdę poważna, być może dużo bardziej poważna, niż to zakłada wielu inwestorów, mocno pchnęła do góry ceny akcji. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień na poziomie 3383,11 pkt, rosnąc o 1,6 proc.
Aktualna sytuacja techniczna na wykresie indeksu dużych spółek nie zachęca do kupna akcji w średnim terminie. Otworzona w ostatni czwartek luka bessy na wykresie WIG20, a przede wszystkim przełamanie szerokiej bariery popytowej 3402-3479 pkt, jaką m.in. tworzyło dolne ograniczenie rocznego kanału wzrostowego, otworzyło bowiem drogę przynajmniej do 3000 pkt.
Wczorajsze wzrosty, czwartkowa paniczna wyprzedaż akcji, która na giełdzie działa oczyszczająco i często kończy przecenę lub pewien jej etap, jak również wiara w działania banków centralnych wskazują, że dalsze spadki mogą być poprzedzone silniejszym odreagowaniem. Piątkowa sesja jest doskonałym wstępem do takiego odbicia. Klucz do niego leży jednak za oceanem.
W optymistycznym wariancie, dla którego warunkiem koniecznym jest utrzymanie trwałości czwartkowego zwrotu na Wall Street, korekta na GPW mogłaby potrwać nawet 2-3 tygodnie. Później, należy jednak oczekiwać przynajmniej jeszcze jednej fali wyprzedaży. I dopiero wówczas, jeżeli kryzys na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych nie rozszerzy się na całą gospodarkę, można rozważać kupno akcji w średnim terminie. W przeciwnym razie niewykluczona jest nawet kilkumiesięczna bessa.
X-TRADE BROKERS DM