Mniejszościowi akcjonariusze Wistilu nie mają wielu praw

Jeżeli można mówić o nepotyzmie w spółce publicznej, to grupa Wistil jest najlepszym jego przykładem. Posiadanie nawet prawie 90-procentowego pakietu akcji nie może oznaczać pomijania interesów mniejszości

Publikacja: 20.08.2007 08:50

Mimo że Wistil jest na giełdzie od 1998 r., trudno dziś mówić o nim jako o spółce publicznej. To absolutnie rodzinna firma, w którą nieopatrznie swoje pieniądze zaangażowało trochę ludzi z zewnątrz. Oczywiście, swego czasu spółka rokowała bardzo dobrze; jeszcze w 2002 r., kiedy osiągnięto 2,2 mln zł zysku netto, Dom Maklerski PKO BP prognozował, że w ciągu dwóch lat wzrośnie on do 9 mln zł. Tymczasem w 2004 r. Wistil zarobił już na czysto 35 mln zł. Niestety, był to ostatni rentowny rok.

Nieuzasadnione zarobki

W ostatnich dwóch latach spółka notowała straty - łącznie ponad 16 mln zł. Dodatkowo w 2006 r. spadły też jej przychody - o 7,5 proc., do 597 mln zł. W tym samym czasie zarobki prezesa, który jest też największym udziałowcem firmy, Mariana Kwietnia, wyniosły 15,6 mln zł. Łączne uposażenia zarządu i rady nadzorczej przekroczyły 40 mln zł. Warto też zauważyć, że Wistil ma stosunkowo wysokie koszty zarządu. W ostatnich trzech latach przekraczały 12 proc. przychodów. W 2006 r. wyniosły 75 mln zł, a rok wcześniej 82 mln zł. Są one prawie dwukrotnie wyższe niż koszty sprzedaży, odpowiednio 35 mln zł i 37 mln zł.

W zarządzie i radzie nadzorczej Wistilu oraz spółek z grupy kapitałowej aktywna jest również rodzina Mariana Kwietnia. Dwie córki zasiadają w zarządzie spółki. Iwona Kwiecień-Poborska zarobiła dzięki temu 0,54 mln zł i dodatkowo 1,2 mln zł w firmach zależnych. Elżbieta Bielska otrzymała 0,36 mln zł w Wistilu i 1,44 mln zł w innych przedsiębiorstwach. Również Zenona Kwiecień, żona prezesa, otrzymała w sumie 1,1 mln zł m.in. za pracę w radzie nadzorczej Wistilu.

Zła koniunktura

i błędy zarządzania

Niewiele można powiedzieć o przyczynach złych wyników spółki w ostatnich latach. Firma w ogóle nie komunikuje się z rynkiem. Nam również nie udało się porozmawiać z prezesem Kwietniem. Jedynie z jego listu załączonego do sprawozdania za 2006 r. można dowiedzieć się, że przyczyną jest ekspansja tanich producentów chińskich, z którymi przedsiębiorstwa z grupy muszą rywalizować na rynku szkła, porcelany i wyrobów przędzalniczych. Z naszych informacji wynika jednak, że były też błędy strategiczne. Na przykład: w Irenie (również spółce giełdowej), którą zarządza córka, Elżbieta Bielska, zrezygnowano czasowo z wysokomarżowej produkcji kryształów, na rzecz wyrobów ze szkła sodowego. Kryształy miała wytwarzać wyłącznie niedawno przejęta huta Violetta. Okazało się, że na szkło sodowe nie ma zbytu. Nie udało się więc wykorzystać synergii i większych mocy produkcyjnych i Irena znów zanotowała stratę (6 mln zł).

Jednak w grupie Wistilu są też firmy rentowne. Fabryka porcelany Lubiana zarobiła w 2006 r. na czysto 5 mln zł, przy 130 mln zł przychodów. Dodatni wynik pokazał też zakład w Chodzieży (0,5 mln zł), produkująca nici Ariadna (2,4 mln zł) i szyjący firany Haft (2,5 mln zł).

Mniejszościowi akcjonariusze Wistilu z pewnością mogą czuć się naciągnięci, patrząc na raczej spadający lub stojący w miejscu niż rosnący kurs giełdowy. W ostatnich latach nie było też szans, by spółka podzieliła się z nimi zyskami. Jednak zarząd spółki wciąż wysyła jasne komunikaty, że jego celem nie jest satysfakcja wszystkich udziałowców. Nie zamierza na przykład wprowadzać zasad ładu korporacyjnego, co potwierdził ostatnio w oświadczeniu wydanym na początku czerwca.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego