Burzliwe wczorajsze obrady Sejmu pokazały, że opozycja dąży za wszelką cenę do wcześniejszych wyborów. Posłowie nie zgodzili się, by jeszcze w tym tygodniu odbyło się pierwsze czytanie projektu nowej ustawy o finansach publicznych. Za pozostawieniem go w porządku obrad głosowali tylko posłowie PiS i niewielkich kół poselskich. Przeciw opowiedziały się wszystkie ugrupowania pozarządowe: PO, SLD, Samoobrona, PSL i LPR. W ten sposób opozycja zyskała więcej czasu na próby przeforsowania wniosków o powołanie komisji śledczych czy wniosku o odwołanie marszałka sejmu. Rząd stracił natomiast szansę na spodziewane w wyniku reformy oszczędności (nawet 10-11 mld zł). - Czuję się melancholijnie. Ponad rok pracy resortu zostało właśnie przekreślone - komentowała wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska.
Dziesięć punktów Dorna
Marszałek Ludwik Dorn długo opierał się postulatom opozycji. Przerwy w obradach trwały aż do godzin popołudniowych. W końcu Konwent Seniorów porozumiał się co do tego, by posłowie zajęli się jednak pilnymi projektami. - Najważniejsze dla mnie jest teraz doprowadzenie do samorozwiązania Sejmu, ale najpierw chcę doprowadzić do uchwalenia kluczowych ustaw z uwagi na zobowiązania międzynarodowe czy sytuację niektórych grup społecznych - oświadczył L. Dorn. Dodał, że lista priorytetów liczy "około 10 punktów". Wśród nich wymienił przyjęcie definicji budownictwa społecznego, ustaw związanych z Systemem Informacyjnym Schengen, zmiany w Karcie Nauczyciela umożliwiające przechodzenie na wcześniejsze emerytury, ustawę o zwrocie akcyzy za importowane auta, nowelę PIT powiększającą ulgę na dzieci, gwarancję podwyżek dla pielęgniarek, a także rozporządzenie wprowadzające wzór oświadczenia lustracyjnego.
Po samorozwiązaniu żadnego
posiedzenia już nie będzie