Fed, który jeszcze niecałe 3 tygodnie temu deklarował zamiar walki z inflacją, nagle - pod wpływem tego, co działo się na rynkach finansowych - zmienił zdanie i dokonał tydzień temu półpunktowej obniżki stopy dyskontowej. Ten w dużej mierze symboliczny gest - główna stopa pozostała na dotychczasowym poziomie 5,25 proc. - wystarczył, by natychmiast odwrócić spadkową tendencję na rynkach akcji na całym świecie. By zobaczyć, co tak bardzo przestraszyło Fed, należy zerknąć na wykres tzw. TED spread, czyli różnicy pomiędzy rentownością krótkoterminowych (np. 3-miesięcznych) bonów skarbowych USA a analogicznymi stawkami LIBOR dla depozytów na rynku międzybankowym. Spread ten prawie zawsze jest ujemny - pożyczanie pieniędzy innym instytucjom finansowym jest postrzegane jako nieco bardziej ryzykowne, niż pożyczanie rządowi USA - ale zwykle ta różnica nie jest duża. Dopiero w sytuacji pojawiania się poważnych kłopotów wielu instytucji finansowych inwestorzy zaczynają wyraźnie preferować lokaty w bony skarbowe. Otóż między 8 a 20 sierpnia doszło do rozszerzenia się tego spreadu z typowego poziomu -43 punków bazowych (0,43 pkt proc.) do -240 pb. (2,4 pkt proc.). Była to najwyższa wartość tego spreadu od października 1987 roku, kiedy to największy w historii jednodniowy spadek cen akcji na Wall Street spowodował podobne wątpliwości co do wypłacalności wielu firm finansowych, jak ostatnio.
Akcja Fed wywołała silne odbicie na rynku, ale nie wydaje się, by zmieniła coś w rzeczywistej sytuacji posiadaczy "trefnych" papierów wartościowych. Odbicie w górę mierzących wartość obligacji
"subprime" różnych serii indeksu ABX było do tej pory bardzo anemiczne, co oznacza, że ich posiadacze dalej mają duży problem
(tracą od 45 do 67 proc. ich wartości). Nieuniknione w obecnej
sytuacji obniżki ratingów (agencje będą próbować ratować swą