Wczorajsza sesja na Wall Street rozpoczęła się od wzrostów głównych indeksów. Pomagały w tym informacje o finansowym wsparciu przez Bank of America, przeżywającej obecnie kłopoty największej w USA firmy udzielającej kredytów hipotecznych Countrywide Financial, która jeszcze niedawno była o krok od bankructwa. Jednak już w pierwszych minutach handlu pojawiały się sygnały rosnącej presji na realizację zysków wypracowanych w ostatnim tygodniu, kiedy to przy silnym wsparciu Fedu amerykańskie byki zdołały doprowadzić do odreagowania wcześniejszych mocnych spadków, wywołanych kryzysem na rynku kredytów hipotecznych. Sytuacja techniczna na wykresie indeksu S&P500 wskazuje na przewagę popytu w krótkim terminie i utrzymujące się zagrożenie spadkami w średnim. Optymizm w krótkim terminie zapewnia gwałtowny zwrot z poprzedniego czwartku, kiedy popyt obronił marcowy dołek na wykresie dziennym S&P500 (1374,12 pkt), wyrysował zapowiadającą wzrosty świecową formację młota, która następnie została potwierdzona zwyżką indeksu w kolejnych dniach. Jeżeli uzupełnić to wstępnymi sygnałami kupna na dziennych wskaźnikach, to po jedno- lub dwudniowym cofnięciu powstaje szansa na zwyżkę do lokalnego szczytu z 8 sierpnia br. na poziomie 1497,49 pkt. Sierpniowy szczyt ma duże znaczenie z punktu widzenia sytuacji średnioterminowej. Razem z połową długiej czarnej tygodniowej świecy z 27 lipca br., czyli poziomem 1496,52 pkt, tworzy bowiem techniczną granicę oddzielającą spadkowy scenariusz od wzrostowego. Hossę od bessy. Dopóki S&P500 pozostaje poniżej strefy wyznaczonej przez oba opory, dopóty prawdopodobieństwo powrotu spadków będzie większe niż testu lipcowego szczytu na 1553,08 pkt. Dziś, pierwszy raz w tym tygodniu zostaną opublikowane dane makroekonomiczne, które mogą mieć bezpośredni wpływ na decyzje inwestorów. W związku z sytuacją na rynku kredytów hipotecznych uwaga bardziej niż na danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku powinna się koncentrować na raporcie o sprzedaży nowych domów w USA.