Menedżer to trudny uczeń - przyznają zgodnie lektorzy. W natłoku zająć trudno mu znaleźć chwilę na naukę języka. Dlatego nauczyciele przyjeżdżają do firmy nieraz już na godz. 6.30 albo zostają na ostatnie zajęcia po godz. 21.00. Wprawdzie osoby na wyższych stanowiskach często świetnie znają język angielski, ale gorzej radzą sobie w językach konkretnych branż. Stąd lekcję angielskiego w języku technicznym, finansowym, z zarządzania czy marketingu.
- Czasem osobom, które pełnią ważne funkcje w firmie, trudno odnaleźć się w sytuacji, gdy czegoś nie wiedzą bądź przyznać do tego, że czegoś nie rozumieją. Sprawdzają lektorów, zadając im mnóstwo pytań i prosząc o drobiazgowe wyjaśnienia - śmieje się Michał Kurpiewski z warszawskiej szkoły Polanglo.
Nauka nie tylko dla leniwych
Szkoły językowe szybko znalazły dodatkowy rynek odbiorców swoich usług w firmach i od lat prowadzą w nich zajęcia zarówno grupowe dla pracowników niższego szczebla, jak i indywidualne dla personelu średniego i wyższego szczebla. Zajęcia prowadzone są najczęściej dwa razy w tygodniu. Dla menedżerów, dla których organizowane są zajęcia indywidualne, prowadzone są też kursy intensywne, które mają przygotować ucznia do wystąpienia podczas zagranicznej konferencji. Student przygotowuje prezentacje po polsku, a potem przez miesiąc codziennie z lektorem przekładają ją na język angielski bądź inny, w którym ma się odbyć owe spotkanie.
Metodycy zdecydowanie odradzają zakuwanie słówek na pamięć - po zaliczonym teście szybko ulatują z pamięci. Nowe zwroty trzeba najpierw zrozumieć, a później zapamiętywać je w rożnych kontekstach. Ucząc się ich, warto odnieść je do konkretnych sytuacji. Bardzo ważne jest odnalezienie w sobie silnej motywacji do nauki. Języka trzeba uczyć się z pasją. A po dobrym opanowaniu jakiejś partii materiału można się nagrodzić.