Ustalanie kursu L$
Walutą obowiązującą w "Second Life" są wirtualne dolary Linden. Nazwa pochodzi od firmy, która stworzyła świat tej gry (Linden Lab). Tylko dolary amerykańskie ($) można wymieniać na dolary Linden (L$) i odwrotnie. Kurs ustalany jest na podstawie popytu i podaży na obie waluty pośród mieszkańców "Second Life". Kurs nie ulegał w ostatnim czasie dużym wahaniom i wynosi około 260 L$ za 1 $. Do wymiany walut służy platforma LindeX. Z reguły w ciągu 24 godzin wymienianych jest z lub na dolary Linden ponad 200 tys. USD. Na razie gospodarka "drugiego świata" nie ma problemów z inflacją.
Ile osób żyje drugim życiem,
a ile z drugiego życia?
Linden Lab, twórca "Second Life", podaje, że do gry przystąpiło ponad 9,3 mln osób. Jednak w ciągu ostatnich dwóch
miesięcy korzystało z platformy "tylko" 1,6 mln osób, a w ciągu ostatniego tygodnia - niecałe pół miliona. Być może jest to
wynik sezonu urlopowego. Natomiast w trakcie każdej doby w "drugim świecie" wydaje się około 1,5 mln USD. W lipcu użytkownicy kupili prawie 76 mln mkw. gruntów, płacąc średnio 8,5 L$ za metr. Wzrasta liczba osób, które czerpią z "drugiego życia" wymierne korzyści. W lipcu było 45,4 tys. osób, które generowały dodatnie przepływy pieniężne. W lutym takich graczy było o 20 tys. mniej. Wśród lipcowych graczy znalazło się także 865 osób, które zarobiły więcej niż 1 tys. USD, w tym
145 - ponad 5 tys. USD.
Liczba zarejestrowanych użytkowników "Second Life"
kwiecień 2001
1
kwiecień 2002
10
sierpień 2003
1100
sierpień 2004
10 862
październik 2006
1 198 147
marzec 2007
5 127 769
10.08.2007
8 715 367
06.09.2007
9 331 606
Jak wprowadzić firmę na World Stock Exchange?
Na początek rejestrujemy firmę w serwisie "Second Life". Robimy to jako pojedyncza osoba albo grupa osób. Aby możliwe
stało się zadebiutowanie na wirtualnej giełdzie, nasze wirtualne przedsiębiorstwo musi istnieć ponad 60 dni. Dodatkowo musimy znać bardzo dobrze język angielski, aby świadomie przejść przez proces upubliczniania spółki. Nasza firma musi też mieć co najmniej dwóch członków zarządu i jednego prezesa (zarejestrowane w "Second Life" osoby
z realnego świata). Kiedy spełniamy wymagania, piszemy krótki biznesplan. Następnie trzeba tylko złożyć wniosek o emisję pierwotną, podając czas trwania oferty, liczbę akcji,
ich cenę emisyjną i cel emisji. Wszystko
za pomocą internetu. W ciągu 48 godzin
powinna nadejść odpowiedź z wirtualnej
giełdy, czy spełnione są wymogi formalne
do przeprowadzenia emisji. Giełda
nie pobiera opłat za bycie spółką notowaną,
jednak prowizja od sprzedanych akcji
wynosi 3 proc. Możliwe są emisje wtórne
i skup akcji własnych. Akcjonariusze podejmują ważne dla spółki decyzje za pomocą
wirtualnej wersji WZA. Do przeforsowania każdej uchwały potrzeba zwykłej większości głosów.
Jak zarabiają wirtualne firmy?
Firmy w "drugim życiu" prowadzą z reguły podobne interesy, jak realne przedsiębiorstwa. Produkują komputery i jabłka. Oferują też usługi - są salony odnowy biologicznej, fryzjerskie, banki i fundusze inwestycyjne, działają sklepy z ubraniami, są serwisy sprzątające odpadki czy media. Dla wirtualnych przedsiębiorców granicę stanowi tylko ich kreatywność. Dlatego sukces mogą odnieść produkty, które w rzeczywistości nie istnieją lub cieszą się bardzo umiarkowanym powodzeniem. W wirtualnym świecie mogą zrobić furorę - także dlatego, że ludzie ukryci pod pseudonimami, dającymi poczucie anonimowości,
tracą zahamowania ze świata realnego. I tak na przykład, niezwykłą popularnością cieszą się w "drugim życiu" specjalne łóżka do uprawiania seksu. Według producenta, mają zapewniać partnerom niezrównane doznania. Generowanie przychodów i zysków odbywa się w "Second Life" zupełnie tak, jak w przypadku firm realnych. Ich oferta spotyka się na rynku z popytem. Jeśli avatary (czyli wirtualne postacie, pod którymi kryją się realne osoby) lub inne wirtualne firmy kupują od nas usługi lub produkty, płacą nam za nie wirtualną walutą (dolary Linden). Wartość sprzedanych produktów i usług to dla nas przychód. Ale przecież ponosimy koszty - dokładnie tak jak w życiu. Samochód, benzyna, maszyna, hala produkcyjna czy pracownicy kosztują - o wszystkim decyduje rynek. Jeśli koszty okażą się niższe niż przychody, rejestrujemy zysk. W przeciwnym razie - stratę. W "Second Life" nie ma jednak powodu, by ukrywać zyski poprzez zawyżanie kosztów. Powód? Na razie nie ma fiskusa i wirtualna kraina jest stuprocentowym rajem podatkowym. Przypomnijmy, że wirtualne zyski można transferować na realne dolary amerykańskie.
Giełdowe życie w "Second Life"
Kursy spółek notowanych na głównej giełdzie "drugiego życia", czyli na World Stock Exchange, prowadzonej przez Linden Lab, można obserwować w czasie rzeczywistym całą dobę za pośrednictwem witryny www.wselive.com. Transakcje również można zawierać bez przerwy. Jeśli chodzi o wahania giełdowych wycen, to są one takie, jak w świecie realnym - raz duże, raz małe - w zależności od relacji popytu do podaży. Nie ma jednak
instytucji widełek, zatem teoretycznie z kursem może stać się wszystko. Niemniej, obserwując zachowanie się wirtualnej
giełdy przez kilka ostatnich dni, muszę stwierdzić, że jest nad wyraz stabilna, a na papiery każdej spółki są chętni po
cenach zbliżonych do ostatnich wycen. Dla giełdowych graczy problemem może być jednak to, że nie można zapoznać się
dokładnie z kursami historycznymi. Dodatkowo, World Stock Exchange nie publikuje wartości indeksów. To powoduje,
że trudno tak naprawdę mówić o rzeczywistej koniunkturze
i sile bądź słabości rynku. Dlatego osobiście żałuję, że nie wiem dokładnie, o ile wzrosła w ostatnich miesiącach giełda
"drugiego życia". Cóż, ktoś mógłby powiedzieć, że wszystkiego mieć nie można.
Niemniej wirtualny parkiet rozwija się bardzo dynamicznie, a wyceny spółek rosną, choć obroty są bardzo małe i rozchwiane. Jednego dnia prawie nikną, aby drugiego wynieść kilka czy kilkanaście milionów lindenów. Kiedy system giełdowy stanie się bardziej zaawansowany i uzyska pełną funkcjonalność znaną chociażby z warszawskiej GPW, inwestowanie na WSE będzie zdecydowanie prostsze. Także gdy zwiększy się liczba inwestorów, bo z prawie 9 mln zarejestrowanych użytkowników
"Second Life" (aktywnych jest około 1,5 mln) obecnie z giełdy korzysta jedynie ok. 5 tys. Linden Lab szacuje jednak, że w ciągu pół roku, najwyżej roku, liczba ta będzie dziesięciokrotnie wyższa. Dodatkowo chce w tym czasie stworzyć nowy rynek - Nano Cap. Mają na nim zadebiutować realnie istniejące spółki w początkowej fazie rozwoju, szczególnie z branży nowych technologii. Firmy te mają mieć początkową kapitalizację poniżej
50 mln USD. - To będzie realna wersja WSE - napisał LukeConnel Vandeverre, prezes World Stock Exchange. Obecnie trwają prace, by uruchomienie nowego parkietu stało się możliwe pod względem prawnym i podatkowym. Dla inwestujących na rodzimym parkiecie ciekawą informacją może być to,
że pieniądze na rachunku inwestycyjnym na WSE są - w przeciwieństwie do GPW - oprocentowane. I to całkiem atrakcyjnie, bo 15,95 proc. rocznie. Do tego kapitalizacja odsetek następuje codziennie, a same odsetki dopisywane są do rachunku
co 14 dni.
Na WSE obowiązują także zakazy i pewne reguły. Należy do nich na przykład 90-dniowy zakaz sprzedaży akcji debiutującej spółki przez dyrektora zarządzającego (prezesa) oraz
14-dniowy - przez pracowników i dyrektorów. Pozbycie się
walorów przez prezesa w późniejszym czasie musi być podane do publicznej wiadomości w ciągu 24 godzin od zdarzenia.
Dywidenda nie może być wyższa niż zysk. Raz do roku ustala ją zgromadzenie akcjonariuszy. Kolejne emisje akcji są przeprowadzane z prawem poboru, chyba że akcjonariusze w drodze głosowania zdecydują inaczej. Wymagana jest tu jednak zwykła większość głosów, a nie jak np. w przypadku polskich spółek - zgoda z co najmniej 80 proc. akcji zarejestrowanych na walnym zgromadzeniu. Kapitał zakładowy spółek giełdowych może dzielić się tylko na akcje zwykłe (akcje uprzywilejowane nie
istnieją).