W Berlinie zebrało się 4700 akcjonariuszy DailmerChryslera, by dyskutować nad zmianą nazwy i logo koncernu, który 14 maja sprzedał 80,1 proc. udziałów Chryslera funduszowi Cerberus i wziął rozbrat z partnerem. Rebranding szacowany na ponad 20 mln euro zakończy się 5 października.

Nazwa koncernu ma zostać wyraźnie odseparowana od marek pojazdów. Koncern pod flagą Daimlera będzie występować na giełdzie, w mediach, w świecie polityki i jako pracodawca. Natomiast marki pojazdów, które od lat cieszą się zaufaniem klientów, będą posługiwały się nazwami nawiązującymi do 80-letniej tradycji firmy. Z tego powodu Mercedes-Benz, najwyżej wyceniana marka samochodowa na świecie, pozostanie przy dwuczłonowej nazwie. We wrześniu sprzedaż Mercedesa wzrosła o 7 proc., w porównaniu z poprzednim rokiem, w tym w USA o 13 proc. - Żadna inna marka nie ma takiej siły oddziaływania - podkreślał Zetsche.

Takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje rodziny Benzów, która domaga się powrotu do nazwy Daimler-Benz. Spór trwa od 1998 r., kiedy ówczesny prezes Daimlera Juergen Schrempp i szef Chryslera Robert Eaton wycięli Benza z nowo powstałego przedsiębiorstwa DaimlerChrysler. Zadecydowały względy marketingowe. Benz po prostu nie pasuje do logo firmy ze względu na brzmienie. Heidemarie Hirsch, wnuczka wynalazcy automobilu, bezskutecznie namawiała akcjonariuszy do uczczenia pamięci jej przodka. - Daimler bez Benza to jak samochód bez silnika - argumentowała podczas walnego zgromadzenia.

Szef stuttgarskiego producenta wymienił cele strategiczne przedsiębiorstwa. Jako najważniejszy określił zachowanie wysokiej kultury pracy. Wskazał także na atrakcyjną politykę zatrudnieniową, inwestycje w wysokie technologie, umocnienie pozycji marek i podbijanie nowych rynków. - Dążymy do tego, by być największym i najbardziej cenionym przedsiębior-

stwem samochodowym świata -podsumował prezes.