Ministerstwo Finansów nie zamierza już informować Komisji Europejskiej o opóźnieniach we wdrożeniu dyrektywy w sprawie rynków finansowych (MiFID). Bruksela wymaga, by nowe przepisy stosować już od listopada tego roku. Zmiany dotyczą m.in. zakresu informacji dla klientów domów maklerskich, jak też reguł rozliczeń z depozytem. Instytucje finansowe muszą zatem przygotować systemy informatyczne.
Projekty nowelizacji ustaw o obrocie, ofercie publicznej i funduszach inwestycyjnych utknęły jednak w Sejmie. Skrócenie kadencji parlamentu oznacza, że nie ma już szans na przyjęcie nowych regulacji przed listopadem. Tymczasem rząd już dwa razy informował Brukselę o przesunięciach terminu wdrożenia prawa - najpierw z lipca do października. Ostatnia informacja o terminie brzmi: "niemożliwy do oszacowania". Jesteśmy tym samym jedynym krajem Unii Europejskiej, który nie podał daty przyjęcia MiFID.
MF przygotowało stosowne projekty, ale od marca czeka na decyzję posłów. - W tej chwili nie będziemy wysyłali dalszych pism. Sytuacja wyborcza nie jest przedmiotem zainteresowania Komisji. Istotne jest dotrzymanie lub niedotrzymanie terminu implementacji - mówi Arkadiusz Huzarek, wiceminister finansów.
Niewdrożenie prawa UE grozi procesem przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Resort zapewnia, że projekty wdrażające MiFID znajdą się na liście priorytetów ministerstwa w przyszłej kadencji.