Czy czeka nas wzrost bezrobocia?

Gdy gospodarka zwolni, znów będziemy mieli do czynienia ze wzrostem bezrobocia. To efekt między innymi braku istotnych reform na rynku pracy. Na wzrost wskaźnika w dłuższym okresie istotny wpływ może mieć podwyżka płacy minimalnej

Publikacja: 18.10.2007 09:21

W sierpniu płace w sektorze przedsiębiorstw wzrosły realnie o 8,9 proc. rok do roku, najszybciej od czerwca 1997 r. Przypomnijmy, że 1997 r. był szczytem ekspansji gospodarczej - wzrost PKB wyniósł 7,1 proc., osiągając lokalne maksimum. Sytuacja ta może wydawać się podobna do obecnej, zwłaszcza że poziom bezrobocia był wówczas podobny. We wrześniu rynek pracy złapał oddech. Realny wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw spadł do 7,1 proc., zatrudnienie do 4,7 proc. z 4,8 proc. rok do roku w sierpniu. Na razie do końca nie wiadomo, czy jest to pierwszy sygnał koniunkturalnego spowolnienia, czy chwilowe ochłodzenie bardzo rozgrzanego dotychczas rynku pracy. Ta druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna, jednak pierwszej również nie można wykluczyć.

Jesteśmy na szczycie?

W kolejnych latach - po roku 1997 - realna dynamika płac spadała, a bezrobocie - począwszy od początku 1999 r. zaczęło rosnąć, by w 2002 r. przekroczyć barierę 20 proc. Jeżeli przyjąć, że polska gospodarka rozwija się zgodnie z pewnym cyklem, a więc również teorią makroekonomii, to wyraźnie znajdujemy się u szczytu ekspansji. Cykl ten w Polsce może trwać około 10 lat - tyle zajmuje przejście wszystkich jego, standardowo wyróżnianych, czterech faz (od ekspansji po kryzys, czy też istotne spowolnienie tempa rozwoju). To oznacza, że w kolejnych latach możemy zobaczyć coraz wolniejsze tempo wzrostu gospodarczego. W odróżnieniu od końca poprzedniej dekady, skutki tego spowolnienia dla rynku pracy mogą być łagodniejsze, niemniej jednak z pewnością wystąpią. Pomimo zmian strukturalnych, spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego może skutkować zarówno spowolnieniem realnego tempa wzrostu płac, jak i wzrostem bezrobocia w perspektywie najdalej 2-3 lat.

Płace górą

Należy zaznaczyć, że w całym 2007 r. realne tempo wzrostu płac będzie najprawdopodobniej znacząco szybsze niż w 1997 r. W sektorze przedsiębiorstw wyniosło ono wtedy około 5,6 proc. rok do roku, podczas gdy w tym roku przekroczy prawdopodobnie 7 proc. Nie jest to przypadkowe, pomimo że w obecnym roku stopa bezrobocia rejestrowanego będzie prawdopodobnie nieznacznie wyższa niż dziesięć lat temu - może wynieść przeciętnie około 10,9 proc., wobec 10,3 proc. Realne tempo wzrostu płac jest związane nie tyle ze stopą bezrobocia, co z dynamiką zatrudnienia. Pomimo że obecnie stopa bezrobocia jest podobna do tej z 1997 r., realne tempo wzrostu płac jest wyższe ze względu na szybszy wzrost popytu na pracę. Nie tyle więc poziom stopy bezrobocia, co w większym stopniu tempo jej zmian odgrywa tutaj istotną rolę.

Należy zaznaczyć, że istnieje wyraźna zmiana relacji między tempem wzrostu gospodarczego a popytem na pracę. Obecnie takiemu samemu wzrostowi gospodarczemu jak w poprzedniej fazie ekspansji towarzyszy szybszy wzrost zatrudnienia. Oznacza to wolniejszy wzrost wydajności pracy. Nie jest jasne, skąd ta zmiana wynika, tłumaczy ona natomiast również zmianę relacji między realnym tempem wzrostu płac a tempem wzrostu gospodarczego.

Jakie bezrobocie?

Skoro czeka nas spadek tempa wzrostu gospodarczego, to jakie będą tego konsekwencje dla rynku pracy? Dynamika zatrudnienia spadnie, jednak cały czas będzie relatywnie wysoka w stosunku do poprzedniej iteracji cyklu. O ile wzrost gospodarczy nie obniży się poniżej 3,5-4,0 procent, prawdopodobnie utrzyma się ona w obszarze dodatnim. Głębszy spadek tempa wzrostu gospodarczego może spowodować, że wkroczy ona w obszar ujemny, pod warunkiem, że relacja między wzrostem gospodarczym a zatrudnieniem pozostanie na obecnym poziomie. Nie można wykluczyć jednak, że właśnie to założenie jest błędne.

Polska gospodarka jest cały czas gospodarką nadrabiającą istotny dystans w stosunku do krajów "frontu technologicznego". Niewykluczone, że przejście do spadkowej fazy cyklu koniunkturalnego uruchomi drugą falę restrukturyzacji w sektorze prywatnym, która umożliwi dalszy, istotny wzrost wydajności pracy w momencie ponownego przyspieszenia tempa wzrostu popytu. W takim scenariuszu spadek zatrudnienia może być głębszy. Dodajmy, że wstąpienie Polski do Unii Europejskiej tylko przyspiesza ten proces. Otwarcie rynków pracy powoduje dodatkową presję na wzrost płac, co - o ile nie nastąpi przyspieszenie tempa wzrostu wydajności pracy - będzie powodowało ograniczenie zysków przedsiębiorstw i wzrost inflacji. Przedsiębiorstwa w Polsce będą miały więc teraz dodatkowy bodziec do tego, aby wydajność pracy zwiększać w fazie spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego - czyli wówczas, gdy możliwości podwyższania cen będą ograniczone.

W takim scenariuszu z całą pewnością dynamika zatrudnienia wkroczy w obszar ujemny, jeżeli wzrost gospodarczy spowolni do 3,5-4,0 proc. Biorąc chociażby pod uwagę prawdopodobnie stosunkowo wysoką inflację w tym okresie, należy również oczekiwać spowolnienia realnego tempa wzrostu płac, chociaż prawdopodobnie utrzyma się ono w obszarze dodatnim.

Przy takich założeniach wzrost stopy bezrobocia byłby nie do uniknięcia, chociaż trzeba pamiętać, że utrzymaniu jej w ryzach może sprzyjać demografia, w tym - emigracja zarobkowa. Stąd w najgorszym przypadku należy liczyć się z co najwyżej przejściowym przekroczeniem przez stopę bezrobocia poziomu 15 proc., przy czym pobicie rekordów z początku tej dekady jest raczej bardzo mało prawdopodobne.

Spowolnienie nadejdzie

szybciej?

Opisany powyżej scenariusz - biorąc pod uwagę charakterystykę cyklu - jest kwestią 2-3 lat. Należałoby założyć, że tempo wzrostu gospodarczego będzie jednak szybsze ze względu na efekt wstąpienia do Unii Europejskiej oraz prawdopodobnie cały czas silną gospodarkę globalną. To może oznaczać, że konsekwencje dla rynku pracy będą łagodniejsze od opisanych w omawianej perspektywie. Ponadto istnieją inne różnice między sytuacją obecną a sytuacją sprzed dziesięciu lat. Wówczas do spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego oraz w konsekwencji do wzrostu bezrobocia przyczynił się najpierw kryzys rosyjski, a następnie silna aprecjacja złotego związana z uwolnieniem jego kursu w otoczeniu bardzo wysokich stóp procentowych oraz w sytuacji silnego napływu kapitału to Polski. Teraz czynniki te nie występują, chociaż niektóre podobieństwa do sytuacji sprzed dziesięciu lat są uderzające.

Warto dodać, że z opisanych tendencji wynika, że generalnie w dłuższym okresie bezrobocie w Polsce utrzyma się na wysokim poziomie. To efekt między innymi braku istotnych reform w obszarze polityki rynku pracy.

Po pierwsze, stopa bezrobocia rejestrowanego jest najprawdopodobniej zawyżona w stosunku do faktycznej. Jako bezrobotni klasyfikowani są ci, którzy nie mają zamiaru podjęcia legalnej pracy, a status bezrobotnego gwarantuje im np. ubezpieczenie zdrowotne. Autorzy "Diagnozy Społecznej 2007" forsują pogląd, że bezrobocie może być zawyżone nawet dwukrotnie. Badania BAEL nie potwierdzają tego efektu aż w takiej skali, ale faktycznie - stopa bezrobocia wg BAEL jest istotnie niższa od rejestrowanej.

Po drugie, nieefektywny system opieki społecznej sprzyja nie tylko byciu bezrobotnym, ale pozostawaniu w ogóle poza rynkiem pracy.

Po trzecie, polityka państwa w zbyt dużym stopniu koncentruje się na transferach, w zbyt małym - na aktywizacji, czyli faktycznym pomaganiu bezrobotnym i osobom pozostającym poza rynkiem pracy w znalezieniu zatrudnienia. Te stwierdzenia mogą wydawać się teraz truizmem, gdyż są powtarzane przez ekonomistów jak mantra od długiego czasu. Niemniej jednak - w momencie gdy rosnące bezrobocie stanie się problemem - ponownie zyskają na znaczeniu. Dodajmy, że na wzrost bezrobocia w dłuższym okresie istotny wpływ może mieć podwyżka płacy minimalnej. Może ona również zmniejszyć pozytywny wpływ wzrostu płac na aktywność zawodową. W wyniku tej decyzji część osób o najniższych kwalifikacjach, zwłaszcza w regionach ubogich, może stracić pracę, a część jej nie znaleźć i ostatecznie wypaść z rynku pracy. Pomimo więc cyklicznego przyspieszenia wzrostu gospodarczego, nie udało się doprowadzić do trwałej, istotnej poprawy najważniejszych wskaźników rynku pracy. Niestety.

starszy ekonomista Banku BPH

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy