Nawet jeśli w tym roku nie sprzedamy nieruchomości w Krakowie, to i tak spółka wykona prognozę - mówi Jerzy Mazgaj, prezes Almy Market. Nie zdradza, czy uda się to osiągnąć dzięki działalności podstawowej, czy też sieć delikatesów ma jakieś asy w rękawie.
Grupa Almy ma zarobić w tym roku na czysto 25 mln zł. Z tego co najmniej kilka milionów złotych to potencjalny zysk ze sprzedaży działki. Nabywcą (za około 17 mln zł) ma być firma inwestycyjna Leopard. Ta sama, która kilka miesięcy temu odstąpiła od wstępnej umowy kupna osiedla Śliczna od Instalu Kraków. Nie wiadomo, czy historia się nie powtórzy.
Co ważne, nawet jeśli Leopard kupi nieruchomość, nie jest pewne, czy strony zdążą zawrzeć transakcję jeszcze w tym roku. - Teraz ruch jest po naszej stronie. Aby Leopard kupił nieruchomość, potrzebne są warunki zabudowy, a wciąż czekamy na zgodę odpowiednich urzędów - wyjaśnia prezes.
Co z Krakchemią?
Alma Market ma 50 proc. udziałów w dystrybutorze chemii - spółce Krakchemia (w sierpniu zadebiutowała na GPW). - Najpóźniej w horyzoncie dwóch, trzech lat Krakchemia zniknie z naszego portfela. Już rozmawiamy ze spółkami ze Wschodu i Bliskiego Wschodu, które poprzez mariaż z Krakchemią chciałyby wejść na nasz rynek - mówi Jerzy Mazgaj. Nie zdradza szczegółów.