Plaza Centers to firma o kapitale izraelskim, jej rejestrowa siedziba mieści się w Holandii, a centrala na Węgrzech. Od blisko roku spółka notowana jest na głównym parkiecie London Stock Exchange, a od piątku - również w Warszawie. - Moi dziadkowie, zarówno ze strony matki, jak i ojca urodzili się w Polsce. Tu również urodziła się moja matka, która po Holokauście, w wieku dwóch lat, wyemigrowała z rodzicami do Izraela. Z tych względów dzisiejsze wydarzenie ma dla mnie symboliczne znaczenie - mówił Ran Shtarkman, szef Plaza Centers, podczas debiutanckiej sesji na giełdzie w Warszawie.
Nawet 25 proc. wyżej
niż w czwartek w Londynie
Debiut na GPW czołowego dewelopera centrów handlowo-rozrywkowych, działającego w Europie Środkowo-Wschodniej, wypadł bardzo okazale. Podczas gdy główne indeksy warszawskiej giełdy zaczęły piątkową sesję na minusie, notowania Plaza Centers od początku wyświetlały się na zielono. Pierwszą transakcję (co prawda niewielką) papierami dewelopera zawarto po 12,99 zł, a więc 25 proc. powyżej kursu odniesienia, który został ustalony na 10,39 zł (była to równowartość kursu zamknięcia z czwartkowej sesji na giełdzie w Londynie). Na koniec dnia jeden papier Plaza Centers wyceniono natomiast na 10,78 zł, co oznacza 3,8-proc. wzrost. Na londyńskiej giełdzie akcje dewelopera podrożały w piątek o 3,5 proc., do 202 pensów brytyjskich.
Do obrotu na warszawskiej giełdzie wprowadzono akcje (ponad 292,3 mln sztuk), którymi dotychczas można było handlować na London Stock Exchange. Debiut w Warszawie nie był poprzedzony ofertą publiczną. To tłumaczy fakt, dlaczego obroty na warszawskiej giełdzie nie były w piątek zbyt imponujące. Sięgnęły 7,2 mln zł. Właściciela zmieniło 330,4 tys. akcji. Dla porównania, w Londynie w piątek z rąk do rąk przeszło ponad milion walorów.