Krakowski producent baterii kranowych zawarł z ukraińskim kontrahentem umowę o wartości około 26 mln zł. Po tej informacji kurs rósł nawet o 10 proc. Armatura rzadko zawiera kontrakty takiego kalibru, czyli o wartości przekraczającej 10 proc. kapitałów własnych.

Tymczasem Komisja Nadzoru Finansowego analizuje obrót papierami krakowskiego przedsiębiorstwa, ponieważ dwa tygodnie temu kurs zaczął gwałtownie rosnąć bez uzasadnienia. Urząd zamierza również ustalić, czy doszło do insider tradingu, wykorzystania poufnych informacji.

Członek zarządu Armatury nabył akcje kilka dni przed ogłoszeniem komunikatu o kontrakcie z ukraińską firmą. Prezes zaś wcześniej - w dniu, kiedy umowa była gotowa, ale brakowało jeszcze podpisu kontrahenta.

Kierujący Armaturą Konrad Hernik zapewnia, że nie ma mowy o tym, by ktokolwiek z kierownictwa spółki mógł wykorzystać uprzywilejowaną pozycję, jeśli chodzi o dostęp do cenotwórczych informacji.

- Jesteśmy przekonani, że w Armaturę warto inwestować, ponieważ ma ona duży potencjał wzrostowy. Nie wykluczamy dalszych zakupów. To, że zarząd inwestuje swoje pieniądze w akcje spółki, uwiarygadnia ją w oczach innych udziałowców - powiedział "Parkietowi" prezes Hernik.