Aprecjacja złotego ma negatywny wpływ na wdrażanie polityki spójności. - Jeśli złoty nadal będzie się umacniał względem euro, to mniej beneficjantów skorzysta z pomocy Unii Europejskiej - mówi Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju regionalnego. Jego zdaniem, należy się spodziewać dalszego wzrostu wartości złotego. - Nie znam przypadku, w którym waluta kraju aspirującego do strefy euro traci na wartości - dodaje Kwieciński. Podobnie sądzi wielu analityków bankowych.
W nowej perspektywie finansowej przyjęto zasadę, że w większości umów podpisywanych z beneficjantami operuje się kwotami w krajowej walucie. Z UE otrzymujemy euro, więc całe ryzyko kursowe przed zakontraktowaniem środków ponosi Skarb Państwa. Wiceminister uważa, że są trzy sposoby zapobiegania negatywnym efektom mocnego złotego.
Po pierwsze, z punktu widzenia beneficjantów, korzystne jest szybkie przyjęcie mechanizmu ERM II, który dopuszcza maksymalnie 15-proc. zakres wahań kursowych waluty względem kursu euro.
Po drugie, należy szybciej realizować poszczególne programy. - Większość środków musimy zakontraktować do 2012 r., więc w pewnym sensie unikniemy konsekwencji kolejnych cyklów wzrostu wartości złotego - uważa Kwieciński. Problem polega na tym, że im szybciej wydajemy środki, tym więcej dewiz pojawia się na rynku i tym bardziej umacnia się nasza waluta. Zdaniem wiceministra, efekt aprecjacji może być częściowo niwelowany dzięki... odsetkom. Zaliczki wypłacane z budżetu UE trafiają bowiem najpierw na bankowe konta.
Kwieciński uważa, że aprecjacja złotego na etapie realizacji projektów to bardziej problem wykonawców niż beneficjantów. Dodaje jednak, że w tej chwili właściwie wszyscy przedsiębiorcy uwzględniają ryzyko kursowe przed złożeniem oferty. - To jest jedno z podstawowych kryteriów przy formułowaniu oferty - podkreśla Kwieciński. Wiceminister jest przekonany, że duże znaczenie z punktu widzenia ewentualnych zakłóceń w realizacji projektów infrastrukturalnych, współfinansowanych przez Unię, ma także wzrost cen usług i materiałów budowlanych.