komentarz
Ceny miedzi spadają sukcesywnie od pięciu tygodni. To najdłuższy zniżkowy okres od 2002 r. W rezultacie w piątek metal ten był najtańszy do sierpnia. Podstawową przyczyną takiej tendencji na rynku miedzi są rosnące zapasy tego metalu, co sygnalizuje obawy, że spodziewane spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego spowoduje spadek popytu na miedź używaną do produkcji rur, przewodów energetycznych i kabli. Zapasy miedzi monitorowane przez londyńską giełdę od 1 października wzrosły o 30 proc. i w piątek były największe od pół roku. Tak znaczące zwiększenie się rezerw nie mogło pozostać bez wpływu na ceny i nie mógł im nawet pomóc taniejący dolar. Ceny giełdowych surowców denominowane są w amerykańskiej walucie i każde jej osłabienie na ogół powoduje niejako automatyczny wzrost cen.
Uczestników tego rynku zaniepokoiły pogarszające się prognozy makroekonomiczne. Szef Rezerwy Federalnej Ben S. Barnanke uprzedził amerykańskich kongresmanów o "znaczącym spowolnieniu" wzrostu w USA w czwartym kwartale. PKB ma zwiększyć się o zaledwie 1,5 proc. po 3,9 proc. w minionych trzech miesiącach. USA zużywają najwięcej miedzi na świecie po Chinach. Komisja Europejska obniżyła prognozę wzrostu dla Unii do 2,4 proc. w przyszłym roku z 2,9 proc. w bieżącym.
Pod koniec piątkowych notowań tona miedzi z dostawą za trzy miesiące kosztowała w Londynie 6975 USD, o 225 USD, 3,2 proc. mniej niż na zamknięciu dzień wcześniej. Na koniec minionego tygodnia kontrakty te kosztowały po 7435 USD za tonę.