Wykup obligacji i oddalenie widma bankructwa to nie koniec problemów Eurofaktora. Do drzwi giełdowej spółki niedawno zapukał prokurator. Wyjaśni m.in., czy Eurofaktor manipulował kursem akcji oraz czy słał na rynek nieprawdziwe komunikaty.

- Sprawą zajmujemy się na wniosek GPW, od której otrzymaliśmy zawiadomienie o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa - powiedziała nam Katarzyna Szesko, rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie.

Zarząd Eurofaktora stwierdził, że o toczącym się postępowaniu nic nie wie. - Sprawdzimy tę informację u źródła i podamy stosowny komunikat - zapewnił nas Jarosław Knat, doradca zarządu Eurofaktora.

Pismo w sprawie wymienionych zarzutów wysłał Górnośląski Fundusz Restrukturyzacyjny, firma od dawna skonfliktowana z Eurofaktorem, a trafiło ono zarówno do GPW, jak i Komisji Nadzoru Finansowego. Nie udało nam się ustalić, czy giełda przed skierowaniem sprawy do prokuratury rozpatrywała pismo pod kątem merytorycznym. Dariusz Marszałek, rzecznik GPW, nie chciał odpowiedzieć na to pytanie. Stwierdził tylko, że rzadko się zdarza, aby giełda kierowała jakiekolwiek sprawy do prokuratury.

Polityką informacyjną Eurofaktora zajmuje się nie tylko prokuratura, ale również Komisja Nadzoru Finansowego. Postępowanie dotyczy jeszcze ubiegłego roku, kiedy Eurofaktor nie skorygował raportem bieżącym podanej w kwietniu prognozy wyników. Jednak jak przyznał Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji, KNF wyjaśni również, czy Eurofaktor we właściwym momencie poinformował rynek o grożącym mu bankructwie. - Wydaje się, że spółka powinna to zrobić wcześniej - powiedział Ł. Dajnowicz.