Ceny ropy naftowej spadają na światowych giełdach od początku tygodnia, co jest wynikiem oczekiwań, że prognozowane spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego na świecie spowoduje spadek popytu na ten surowiec.
Wyraz takim prognozom dała Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA), obniżając w najnowszym raporcie poziom spodziewanego w przyszłym roku popytu. Jako jedną z przyczyn zmniejszenia zużycia ropy naftowej agencja podała też jej rekordowe ceny.
W przyszłym roku popyt na ropę ma wynieść średnio 87,69 mln baryłek dziennie. Będzie zatem o 300 tys. baryłek dziennie mniejszy, niż pierwotnie zakładano. W IV kwartale zużycie ropy ma być o pół miliona baryłek dziennie mniejsze, niż pierwotnie prognozowano. Również dlatego, że od początku roku ropa zdrożała o 54 proc., a 7 listopada jej cena w Nowym Jorku osiągnęła rekordowy poziom 98,62 USD za baryłkę.
Z połączenia tych danych wynika, że obecny poziom cen ropy jest za wysoki i nie da się go utrzymać. Potwierdzają to raporty różnych instytutów i organizacji międzynarodowych, wskazujące, że cena ropy przekraczająca 90 USD za baryłkę ostatecznie zahamuje tempo wzrostu gospodarczego na świecie.
Dlatego też mnożą się apele do OPEC, by zwiększyła wydobycie ropy, zwłaszcza że jej przychody ze sprzedaży tego surowca sięgną prawie 660 mld USD. W najbliższy weekend w Rijadzie odbędzie się spotkanie na szczycie tego ugrupowania, ale decyzję o poziomie produkcji ministrowie mają podjąć 5 grudnia. OPEC nie mówi "nie", ale chce od największych importerów gwarancji, że ich popyt nie zmniejszy się, gdyż zwiększenie wydobycia wymaga kosztownych inwestycji.