Goldman Sachs, największy w USA bank inwestycyjny, szacuje, że z powodu załamania na rynkach kredytowych, będącego następstwem kryzysu w segmencie ryzykownych kredytów hipotecznych, możliwości instytucji pożyczających pieniądze mogą się zmniejszyć o 2 biliony dolarów, jeśli stracą 200 mld USD. Wzrośnie ryzyko recesji.
Jan Hatzius, główny ekonomista tego nowojorskiego banku, twierdzi, że straty firm finansowych związane z kredytami hipotecznymi mogą sięgnąć 400 miliardów dolarów. Wówczas jeszcze bardziej ograniczą akcję kredytową.
Wszystko zaczęło się od tego, że banki i inne firmy finansowe sprzedające kredyty na zakup domów pożyczyły pieniądze klientom o słabej zdolności zaciągania zobowiązań. Kiedy coraz większa ich liczba przestała je regulować, pojawił się tzw kryzys sub-prime, bo taką właśnie kategorię mają ryzykowne kredyty.
Banki płacą więcej niż średnia
To załamanie zrodziło też kryzys zaufania, który spowodował, że firmy finansowe przestały sobie nawzajem pożyczać pieniądze i w sierpniu doszło do wstrząsu i załamania na rynkach papierów wartościowych. Nie tylko, ale przede wszystkim instrumentów powiązanych z kredytami hipotecznymi. Handel nimi zamarł, co wywołało bardzo poważne perturbacje, a wiele firm straciło możliwość finansowania swojej działalności. Doszło do tego, że potentaci amerykańskiego i światowego rynku finansowego pożyczając pieniądze od inwestorów muszą płacić więcej niż przeciętna spółka emitująca obligacje. Przed kryzysem sub-prime banki za pożyczane pieniądze płaciły mniej niż średnia rynkowa. Teraz kupujący tego rodzaju papiery żądają ekstrapremii za ryzyko wiążące się z posiadaniem papierów dłużnych Citigroup, Merrill Lyncha czy brytyjskiego banku Barclays.