Nie ulega wątpliwości, że od dwóch tygodni lekko schładzają się nastroje na rynku surowców. Powoduje to wzrost awersji do ryzyka, który objął różne klasy aktywów. Jednak indeks CRB Futures, obrazujący koniunkturę na tym rynku, oddalił się od szczytu z pierwszych dni listopada tylko o nieco ponad 2 proc., a takie spadki może odrobić w jedną sesję, gdyby zapał kupujących nagle powrócił. Wskaźnik znalazł się blisko linii wsparcia, biegnącej po dołkach z 21 sierpnia

i 8 października i dopiero jeśli znajdzie się poniżej niej, będzie można mówić o możliwości odwrócenia trendu wzrostowego. Wczoraj najpilniej obserwowano notowania ropy naftowej, która najpierw drożała, ale potem zaczęła tanieć po weekendowych obradach głów państw OPEC. W Nowym Jorku surowiec kosztował 93,38 USD za baryłkę, o 0,5 proc. mniej niż w piątek. Meeting kartelu nie przyniósł niczego zaskakującego. Kluczowe decyzje zapadają zazwyczaj na spotkaniach ministerialnych. Do najbliższego dojdzie 4 grudnia i niektórzy spekulują, że OPEC może wtedy podnieść limity produkcji. Gra pod taką decyzję mogłaby oznaczać spadek cen ropy na najbliższych sesjach. Tak jak przez praktycznie cały poprzedni tydzień spadały wczoraj ceny złota i innych metali szlachetnych. Uncja złota kosztowała 780,6 USD. W zeszłym tygodniu złoto w Nowym Jorku staniało o 5,7 proc., najbardziej od marca. Kontynuowany był też wczoraj spadek cen miedzi, m.in. na skutek informacji o wzroście jej zapasów w magazynach monitorowanych przez Londyńską Giełdę Metali. Indeks CRB Futures po spadku o 0,4 proc. wynosił wczoraj 348,1 pkt.

PARKIET