Jako że wczorajsza sesja nie była zbyt zajmująca, zamiast opisywać niewielkie zmiany cen, pozwolę sobie na kilka uwag dotyczących ostatnich publikacji w "Rzeczpospolitej" dotyczących przeprowadzonej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych ankiety. Jej celem było m.in. przedstawienie czynników, jakie mają wpływ na podejmowane decyzje przez wypełniających ankietę uczestników rynku. Odpowiedzi skłoniły do wniosków. W niektórych wypadkach wniosków daleko idących. Można się nawet zastanawiać, czy nie za daleko.
Wyniki wspomnianej ankiety są następujące: 40 proc. inwestorów używa analizy technicznej, 23 proc. korzysta z analizy fundamentalnej, 20 proc. posługuje się intuicją, a pozostałe 7, 5 i 3 proc. to odpowiednio psychologia, prasa i opinie znajomych. Taka struktura odpowiedzi jest, zdaniem Ignacego Morawskiego z pomocą Piotra Cieślaka, kluczem do zrozumienia, dlaczego spadają gwałtownie ceny "niektórych firm".
Autor z jednej strony ocenia, że "tylko" 23 proc. ankietowanych przyznaje się do korzystania z analizy fundamentalnej, a za to "aż" 20 proc. kieruje się intuicją. Widać, że autor wyraża tym samym ubolewanie, że fundamentalistów jest zbyt mało, a dzięki temu dochodzi do "tych gwałtownych wahań kursów".
W podobnym tonie wypowiada się Hubert Salik. Tu także analizy fundamentalnej jest "tylko", a pozostałych "aż". Pojawia się żal, że "kilkanaście lat istnienia rynku kapitałowego niewiele Polaków nauczyło". Pytanie, ile nauczyło ponad 100 lat Amerykanów?
Jeśliby zrobić ankietę wśród samodzielnie inwestujących, to wyniki byłyby odmienne? W obu tekstach wyłazi przekonanie