Jak wynika z deklaracji prezesa GPW Ludwika Sobolewskiego, zastąpienie WIG20 przez szerszy indeks jest przesądzone. Jak przyznaje, już teraz w skład najważniejszego wskaźnika warszawskiej giełdy mogłyby wchodzić 2-3 spółki więcej. Ponieważ jednak giełda nie zamierza przeprowadzać zmian stopniowo, poczeka, aż na parkiecie znajdzie się więcej dużych firm.
- Jesteśmy zdecydowani przeprowadzić zmiany, pod warunkiem że na giełdzie pojawi się więcej równorzędnych, z punktu widzenia inwestorów instytucjonalnych, spółek o znacznej, sięgającej kilku-kilkunastu miliardów złotych kapitalizacji. Kiedy na parkiecie zadebiutują koncerny energetyczne, LOT lub 2-3 duże firmy prywatne, plany rozszerzenia składu WIG20 przekształcą się w konkretny projekt - deklaruje L. Sobolewski. Wejście na giełdę LOT-u, dużych firm zagranicznych lub ewentualnie koncernów energetycznych może być kwestią miesięcy. Czy zmiany w indeksie będą tak szybkie? - Na razie nie możemy podać konkretnego terminu. Gdyby rynek rozwijał się odpowiednio szybko zarówno pod względem wzrostu kapitalizacji, jak i liczby nowych spółek, zmiany możemy przeprowadzić na początku 2009 r. - mówi prezes.
Indeksy "misiów"
też będą szersze
Wcześniej giełda może się zdecydować na rozszerzenie składu innych indeksów - mWIG40 oraz sWIG80. Jak zapowiada L. Sobolewski, decyzja ta nie będzie uzależniona od terminu zastąpienia WIG20 przez szerszy wskaźnik. Zwiększenie liczby firm ma się nie wiązać ze zmianami zasad konstrukcji i obliczania indeksów. Te pozostaną takie same jak obecnie. Obejmujący 20 spółek najważniejszy indeks GPW pozostaje w tyle za giełdami Europy Zachodniej - i to nie tylko pod względem liczby firm, ale również pod względem równomiernego ich udziału. Przykładowo niemiecki DAX uwzględnia 30 przedsiębiorstw, francuski CAC - 40 firm, a hiszpański IBEX - 35 spółek.