Ceny domów w Stanach były w III kwartale o 4,5 proc. niższe niż rok wcześniej - wynika z opublikowanego wczoraj raportu S&P/Case Shiller. Spadek jest największy od co najmniej 20 lat, odkąd obliczane są takie statystyki.
Oznacza to pogłębienie się kłopotów na rynku nieruchomości. Kwartał wcześniej spadek cen wynosił 3,3 proc.
Co gorsza, stabilizacja cen nie nastąpi prędko. - Prawdopodobnie widzimy dopiero początek trendu spadkowego - przewiduje Michelle Meyer, ekonomistka z Lehman Brothers. Przyczyną jest duża liczba tzw. foreclosures, czyli przypadków przejęć domów, gdy ich właściciele nie spłacają rat kredytów hipotecznych. Takie domy trafiają z powrotem na rynek, powiększając podaż. Dodatkowo spadł popyt, bo po wakacyjnym kryzysie firmy zaostrzyły standardy udzielania kredytów pod zakup nieruchomości.
W rejonie 20 największych amerykańskich metropolii zanotowano we wrześniu 4,9-proc. spadek cen domów w ujęciu rok do roku. Ekonomiści przewidywali zniżkę o 4,8 proc. Ceny spadły o 0,9 proc. w stosunku do sierpnia, co oznacza, że trend przyspieszył, bo miesiąc wcześniej ceny poszły w dół o 0,7 proc.
Recesja na rynku wpłynie na spadek wartości nieruchomości w USA o 7 proc. w przyszłym roku, czyli o 1,2 bln USD - wynika z raportu amerykańskiej Konferencji Burmistrzów (U. S. Conference of Mayors), skupiającej przedstawicieli 1100 miast. Dla władz miejskich oznacza to konkretne straty - dokładnie 6,6 mld USD mniejsze wpływy z podatku od nieruchomości. Do tego 361 największych miast zanotuje 166 mld USD strat z powodu mniejszego wzrostu gospodarczego. Najwięcej, o 10,4 mld USD, zmniejszy się produkt obszaru Nowego Jorku - północnego New Jersey.