Pierwsze historyczne giełdy organizowano w taki sposób, by należały jedynie do ich członków – brokerów – którzy spotykali się na ringu giełdowym w celu dokonania określonych transakcji. W terminologii anglosaskiej członkiem danej giełdy można było stać się poprzez zakup miejsca, tzw. seat, którego cena zazwyczaj przekraczała kilkaset tysięcy USD.
[srodtytul]Ewolucje giełd[/srodtytul]
Ten model zaczął odchodzić do lamusa w ostatnim dziesięcioleciu XX w., głównie na skutek przełomu w dziedzinie nowoczesnych technologii i rosnącej konkurencji między samymi giełdami. Zjawisko, które obserwujemy od tamtego czasu, nazywa się demutualizacją (investor-owned). Polega na rozdzieleniu funkcji członka i właściciela, poszerzeniu grona akcjonariuszy giełdy, co stwarza większe możliwości zdobycia kapitału. Giełda zaczyna też funkcjonować jako organizacja typu for-profit.
Demutualizacja przebiegała różnie w zależności do kraju, co wynika z uwarunkowań historycznych i celów samych giełd. Jako pierwsza przeszła przez ten proces giełda sztokholmska (w 1993 r.), a następnie kolejne: w Helsinkach (1995 r.), w Kopenhadze (1996 r.). Na kontynencie amerykańskim do demutualizacji, połączonej z upublicznieniem akcji giełdy, doszło w Toronto w 2000 r. (dwa lata wcześniej tę ścieżkę przeszła giełda australijska). Giełda przekształciła się w przedsiębiorstwo ze swoim własnym kapitałem akcyjnym. Śladem giełdy w Toronto poszły giełdy europejskie, decydując się na upublicznienie własnych walorów: londyńska (2000 – 2001), Euronext (2001) i wreszcie Deutsche Boerse, która niedawno chciała przejąć warszawską Giełdę Papierów Wartościowych.
Ewolucja giełd przebiegała kilkuetapowo. Zazwyczaj pierwszym krokiem była emisja akcji wśród firm brokerskich (mutualizacja), następnie grono właścicieli stopniowo rozszerzało się np. o inne instytucje finansowe czy spółki publiczne w ramach kolejnych emisji prywatnych (demutualizacja). Zwieńczeniem była publiczna emisja akcji giełdy, zazwyczaj połączona z utrzymaniem restrykcji co do składu akcjonariatu i maksymalnej liczby głosów przypadających na jednego akcjonariusza i wreszcie notowanie ich bez jakichkolwiek ograniczeń.