Gdy w grudniu 2008 r. Lloyd’s otrzymał pozwolenie na działalność w Polsce w formie oddziału, jego szef Witold Janusz zapowiadał, że do końca 2009 r. będzie miał tutaj kilka przedstawicielstw, tzw. coverholderów. Dziś ma tylko dwa. – W Polsce coverholderzy nie mogli funkcjonować jako agenci i brokerzy jednocześnie, tak jak w Wielkiej Brytanii. Chętni muszą zakładać spółki i zdobyć licencję agenta ubezpieczeniowego. Dopiero wtedy mogą podpisać z nami umowy i zaoferować klientom dostęp do ubezpieczeń Lloyd’s of London, a to trwa – wyjaśnia Ward.
Witold Janusz zapewnia, że do końca kwietnia tego roku Lloyd’s pozyska kolejnych dwóch przedstawicieli. W 2008 r. Lloyd’s of London zebrał z polskiego rynku 22 mln USD składek.