— Do tej pory staraliśmy się odpowiadać merytorycznie — mówi Ewa Lewicka, szefowa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (IGTE). Teraz to się zmienia. Izba wysłała w środę otwarty list do premiera Donalda Tuska, w którym krytykuje wypowiedzi minister pracy Jolanty Fedak i sposób prowadzenia dialogu nad zmianami w prawie dotyczącym funduszy emerytalnych.
— Nasz list to reakcja na ostatnią wypowiedź minister pracy, ale nie jedyną z tej kategorii — mówi Ewa Lewicka.
Jolanta Fedak w wywiadzie udzielonych „Dziennikowi Gazecie Prawnej” zarzuciła towarzystwom emerytalnym i Izbie to, że stosują zmowę cenową. Na jakiej podstawie? „Wszystkie fundusze stosowały wobec klientów maksymalne opłaty rekomendowane przez Izbę Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych” — powiedziała w rozmowę z gazetą minister.
Jolanta Fedak wysłała w tej sprawie zapytanie do Urzędy Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Komisji Nadzoru Finansowego. Nadzór już odpowiedział, że to nie leży w jego kompetencji. Do urzędu antymonopolowego pismo wpłynęło 12 marca i jest jeszcze analizowane. — To nieprawda. Wysokość opłaty ustalają towarzystwa i akceptuje je nadzór. Tu nie ma mowy o żadnych instrukcjach. Podejrzewamy, że to działania mające na celu dyskredytowanie funduszy i towarzystw, które nimi zarządzają. Odbierana jest wiarygodność jednej z części systemu emerytalnego — uważa Ewa Lewicka. Zresztą — jak dodaje — nie pierwszy to przypadek. — Pani minister mówiła także, że OFE źle inwestują, a ich wyniki nie pokonują inflacji. To także nieprawda. Przedstawiliśmy badania niezależnej instytucji. Napisaliśmy do ministerstwa, że przyjęło błędną metodologię pod koniec listopada 2009 r. Do dziś cisza. My reagujemy, a druga strona nie odpowiada — tłumaczy Ewa Lewicka.
Na pytanie jaki może być powodów takiej sytuacji, prezes IGTE, uważa, że polityka. Wypowiedzi minister nie są bowiem oparte na faktach. — To nasza hipoteza. Resortem pracy kieruje jeden z koalicjantów, którego elektorat nie ma nic wspólnego ze zreformowanym systemem emerytalnym.