[b]Dzień przed tąpnięciem na Wall Street pisał pan w komentarzu, że na podstawie analogii w zachowaniu wskaźnika ISM i podaży pieniądza można obawiać się powtórki krachu z października 1987 r. Te obawy zaczęły się szybko potwierdzać...[/b]
Przypuszczam, że nie tylko ja dopatrzyłem się takich zależności. Być może na podstawie podobnych wniosków zadziałały automatyczne algorytmy, analizujące dane historyczne w poszukiwaniu sygnałów do zawierania transakcji. Stąd taka lawina zleceń sprzedaży.
[b]Czy gwałtowne odbicie w trakcie sesji na Wall Street sugeruje, że najgorsze jest już za nami?[/b]
Porównanie sytuacji z krachami z 1987 r. i 1998 r. sugeruje, że to jeszcze nie koniec przeceny. Po przejściowym odbiciu, za ok. półtora miesiąca powinno dojść do ponownego przetestowania czwartkowego dołka intraday na Wall Street (1065,79 pkt w przypadku S&P 500), tym razem jednak na zamknięciu sesji, a nie tylko w jej trakcie. Z kolei na dłuższą metę analiza fundamentalna sugeruje, że mamy do czynienia jedynie z korektą, a nie początkiem trendu spadkowego. Model pozwalający prognozować zmiany WIG na podsta- wie zmian stawki Wibor i kursu złotego zapowiada, że indeks do końca września urośnie jeszcze do 54 tys. pkt. Obecne warunki makroekonomiczne (trwające ożywienie) nie pozwalają na rozpoczęcie bessy.
[b]Czyli mamy do czynienia jedynie z przejściową korektą?[/b]