[b]Czy to, co się dzieje na naszym rynku finansowym, to już drugie zanurzenie kryzysu?[/b]
Nie, to raczej wyraz trochę histerii, trochę spekulacji. Reakcje na rynku finansowym są znacznie przesadzone, okazujemy się nadzwyczaj wrażliwi na to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych i w Grecji, a udział tego kraju w PKB Wspólnoty to niespełna 3 proc.
[b]Jak długo mogą trwać zawirowania na naszym rynku finansowym?[/b]
Ten nerwowy nastrój potrwa jeszcze kilka dni. Potem złoty zacznie się umacniać, wróci do kursu aprecjacji i pewnie zatrzyma się na poziomie 3,7 – 3,8 zł za euro. Takie gwałtowne wahania, jakie mamy w ciągu miesiąca, nie są na pewno dobre, przypomnę, że na początku kwietnia NBP interweniował w spawie zbyt szybko rosnącej wartości złotego, ale też nie mają znaczącego wpływu na kondycję firm. Przedsiębiorstwa zazwyczaj zawierają długoterminowe kontrakty. Dla nich poważniejsze może być to, jeśli złoty nadal będzie tak skakał, bo będą musieli zgadywać jego wartość przy kolejnych umowach.
[b]A kiedy może się uspokoić sytuacja w strefie euro?[/b]