Od połowy listopada kapitalizacja sieci delikatesów Bomi stopniała aż o 30 proc. Wtedy wyszła na jaw trudna sytuacja finansowa grupy. Okazało się, że detaliczna część biznesu przynosi bardzo wysokie straty i musi zostać gruntownie zrestrukturyzowana. Zarząd, na czele którego od października stoi Marek Romanowski, podał, że w tym roku grupa będzie mieć aż 103 mln zł straty.
[srodtytul]Kupowanie podbiło kurs [/srodtytul]
Żeby zapobiec dalszym spadkom kursu, pod koniec minionego miesiąca akcje Bomi zaczęli kupować menedżerowie. Najwięcej – bo aż ponad 0,5 mln sztuk (blisko 1,3 proc. kapitału) za około 3,4 mln zł – nabył wiceprzewodniczący rady nadzorczej Krzysztof Pietkun. Papiery kupowały również inne osoby z kierownictwa firmy.
– W spółkę wierzymy tak mocno, że cały zarząd oraz niektórzy członkowie rady nadzorczej nabywają akcje – podkreślił. Informacje o zakupach akcji przez menedżerów sprawiły, że kurs Bomi przez kilka dni mocno rósł.Wszyscy insiderzy na kupno akcji swoich przedsiębiorstw w ramach transakcji sesyjnych wydali około 10 mln zł – wynika z naszych wyliczeń. Systematycznie skupował papiery prezes Zrembu Chojnice, kontynuując transakcje z poprzedniego miesiąca. W listopadzie w walory inwestowali również szefowie m.in. takich spółek, jak Calatrava Capital, Mirbud, czy Energopolu Południe.
Ze sprzedaży papierów insiderzy pozyskali w minionym miesiącu około 7,5 mln zł. Z reguły jednak utajniają swoje nazwiska. Pakiet o największej wartości (około 2,5 mln zł) zbył menedżer PEP. Akcji pozbywały się również m.in. osoby zarządzające z Seco/Warwick, Aplisensu oraz tradycyjnie z Agory i TVN (obejmują akcje w ramach programów motywacyjnych po promocyjnych cenach).