Praktyczne spojrzenie
Od czasu do czasu wpadają mi w ręce wyniki rozmaitych sondaży. Ankieterzy zbierają jakieś dane, potem inni mądrzy ludzie je przetwarzają i otrzymują mniej lub bardziej zdumiewające wyniki, które przedstawiają nam do rozważenia. A my mniej lub bardziej poważnie oglądamy efekty ich pracy i wyciągamy mniej lub bardziej poprawne wnioski.Mniej lub bardziej... Skąd ten sceptyczny ton? Ano stąd, że i ja, i moi bliscy byliśmy obiektami "sondaży" i mieliśmy okazję przyjrzeć się sposobowi zbierania danych. Od razu zastrzegam się, że są to jedynie wyrywkowe wrażenia - może po prostu mieliśmy pecha, a wszyscy inni ankieterzy wykonują swoją pracę solidnie i poważnie. A co to wszystko ma wspólnego z rynkiem kapitałowym? Otóż to, że w podobny sposób opracowywane są ankiety, w których ocenia się np. zarobki i atrakcyjność zawodów maklera i doradcy.I czegóż dowiadujemy się z tych ankiet? No cóż, efekty są bardzo różne. Raz wynika z nich, że zawód maklera jest bardzo atrakcyjny i wysoko płatny, innym razem - coś zupełnie przeciwnego. I jak w to wierzyć? Najbardziej zdumiewa mnie, skąd ankieterzy biorą tak dokładne informacje o zarobkach maklerów? Przecież dane te są pilnie strzeżone - zwykle pensje są tajne, wypłacane bezpośrednio na konto, a pracownicy podpisują zobowiązanie, że nikomu nie powiedzą, ile zarabiają. No, ewentualnie żonie...Skąd więc taka powszechna wiedza na temat ich zarobków? Pewną odpowiedź może stanowić przygoda, jaką ostatnio przeżyła moja żona. Została zaczepiona na ulicy, by wypowiedzieć się na temat jakości środków czyszczących. Ankieterka ucieszyła się z wyższego wykształcenia ankietowanej: "bo panie z podstawowym nie potrafią prawidłowo odpowiedzieć na pytania". Zaczęło się więc ciekawie, ale to był dopiero początek zadziwień. Bo trzeba było m.in. odpowiedzieć na pytanie: "Czy Pani zdaniem, ten środek będzie miał trwały zapach?" Trudno na podstawie jednorazowego powąchania stwierdzić coś konkretnego. Ale ankieterka miała wyraźne instrukcje: "Proszę to ocenić na podstawie opisu, który dam Pani do przeczytania". Surrealizm rósł coraz bardziej, więc nie będę już Państwa męczył dalszym opisem. Zastanawiam się tylko, jakież to mądre wnioski zostaną wyciągnięte z tak zgromadzonych danych?A jeśli chodzi o wykształcenie, to mam przeciwne doświadczenia. Niedawno sam stałem się obiektem ankiety, tym razem na temat smaku piwa. Szybko jednak zostałem zdyskwalifikowany, bo okazałem się za stary. Wyraźnie jednak brakowało chętnych, bo po chwili wahania ankieter zaproponował, bym się o parę lat odmłodził. W perspektywie czekało mnie darmowe piwo, więc nawet łatwo się zgodziłem. Ale zaraz powstał następny problem. Okazało się, że potrzebują ludzi ze średnim wykształceniem, a ja, niestety, mam wyższe. Stanowczo odmówiłem jednak przehandlowania mojego dyplomu za jeden kufel, więc nie dane mi było posmakować piwa. Ale gdybym się zgodził, to na ile miarodajne byłyby wyniki?No i w ten sam sposób zbierane są "informacje" na temat zarobków maklerów. Czasem zdarzają się sensowne opracowania, ale mam wrażenie, że w większości przypadków wyniki odzwierciedlają to, co sobie ludzie wyobrażają, a nie to, jak jest naprawdę. Jakie dane, takie wyniki. I tak jest często w życiu - jeżeli na wejściu jest groch z kapustą, to na wyjściu może być tylko bigos.
KRZYSZTOF GRABOWSKI
prezes Związku Maklerów i Doradców
Tekst stanowi wyraz osobistych poglądów autora