Tydzień w gospodarce
Najważniejszym chyba życzeniem odnoszącym się do gospodarki jest to, by wzrost PKB nie słabł zbyt mocno, i to nie tylko w 1999 r., ale również w latach następnych. Myślę, że po informacji, iż w III kw. br. był on o 5,0 proc. wyższy niż w III kw. 1997 r. i przy założeniu, że w IV kw. br. będzie wyższy nie mniej niż o ok. 3 proc. niż w IV kw. 1997 r. okaże się on w 1998 r. o ok. 5 proc. wyższy od ubiegłorocznego. Jest to wprawdzie mniej niż przewidywano, ale w porównaniu z innymi krajami wciąż relatywnie dużo.Inflacja jest niższa, niż przewidywano i nie wiem, czy czymś dobrym byłoby nadmierne przyspieszanie dezinflacji. Niemal co tydzień korygowane są w dół prognozy wzrostu cen konsumpcyjnych. Z niektórych prognoz pochodzących z początku III dekady grudnia wynika, że 12-miesięczny wskaźnik wzrostu cen konsumpcyjnych może spaść w lutym 1999 r. nawet do 7,5%.Natomiast z pewnością uzasadnione jest życzenie zahamowania albo przynajmniej znacznego osłabienia wzrostu deficytu na rachunku bieżącym bilansu płatniczego. Jeszcze w III kw. informacje o tym deficycie mogły uspokajać, ponieważ wskazywały, że zwiększa się nieco wolniej niż przewidywano. W IV kw. dzieje się odwrotnie, co wynika z opóźnionej reakcji na trwającą już kilkanaście miesięcy realną aprecjację złotego oraz spadku popytu zagranicznego na Wschodzie (kryzys płatności) i na Zachodzie (korekta w dół prognoz wzrostu gospodarczego). Naturalną reakcją było w tych warunkach kilkakrotne obniżenie stopy procentowej przez RPP, ale propozycja ministra Jerzego Kropiwnickiego, szefa Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, zrównania naszej stopy z niemiecką byłaby obecnie zdecydowanie przedwczesnym i wątpliwym prezentem.Teoretycy ekonomii przekonują, że warunkiem ekspansywnej polityki monetarnej są zdyscyplinowane finanse publiczne. Patrząc na statystykę wykonania budżetu państwa za okres 11 miesięcy wydaje się, że jest stosunkowo dobrze. Deficyt budżetowy w br. będzie znacznie niższy w porównaniu z ustaleniami ustawy budżetowej na 1998 r.Źle się jednak dzieje z dzikim długiem w resorcie zdrowia i opieki społecznej. Zdecydowanie za mało uwagi poświęcono tutaj uporządkowaniu dotychczasowych finansów, co może w poważnym stopniu utrudnić i skomplikować funkcjonowanie kas chorych.Finanse publiczne to nie tylko budżet państwa. Problemem w 1999 r. i w latach następnych są finanse samorządowe. Opóźnienie w rozwoju infrastruktury technicznej poszczególnych regionów w stosunku do krajów UE jest duże i ambicje samorządów nie są mniejsze. Należałoby więc sobie życzyć możliwie szybkiego wdrożenia odpowiednio dopracowanej nowej ustawy o finansach publicznych.Każdemu ministrowi z osobna życzę, żeby pieniądze podatników wydawał na "swoim odcinku" możliwie najlepiej, a ministrowi finansów i premierowi, żeby pozwalało to na stopniowe zmniejszanie obciążenia fiskalnego gospodarki. Bardzo trudne bez tego byłoby spełnienie podstawowego życzenia, by wzrost gospodarczy nie obniżał się zbyt mocno.Coś szczególnego pod choinkę należałoby się dla ministrowi skarbu. Coś, co umożliwiłoby mu pchnięcie wyczekujących na jego decyzję prywatyzacji. Jakaś czarodziejska kula pozwalająca na odgadnięcie przyszłych zachowań potencjalnych inwestorów oraz chroniąca przed zawistnikami, a także maniakami utopii o powszechnym uwłaszczeniu.Związkom zawodowym należałoby życzyć, żeby więcej myślały o przyszłym zatrudnieniu. Ograniczyły nieco ambicje związane z doraźnymi podwyżkami dochodów pracowniczych, które nie zawsze dają się uzasadnić efektami pracy i grożą lawinowym zwiększaniem roszczeń.
MAREK MISIAK