Ciężkie czasy prezesów

Tygodnik "Business Week" opublikował listę najlepszych szefów spółek. Główne kryteria to wyniki finansowe w ubiegłym roku oraz kurs akcji.Wśród 25 wyróżnionych CEO (chief executive officer) nie ma Billa Gatesa, prezesa Microsoftu, ani Jacka Welcha, szefa General Electric, największej na świecie firmy pod względem kapitalizacji. Znajdujemy na niej natomiast Karen Katen z firmy farmaceutycznej Pfizer, uhonorowaną za Viagrę. Ze sprzedaży tego specyfiku producent uzyskał 850 milionów dolarów, co wywarło odpowiednie wrażenie na jury. Doceniono też większy pieniądz i odwagę. Jurgen Schrempp znalazł się na liście dzięki doprowadzeniu do fuzji Daimlera z Chryslerem. Wartość transakcji wyniosła 94 mld USD.Charles R. Schwab oraz jego partner David S. Pottruck, świadczący internetowe usługi maklerskie, na początku ubiegłego roku o ponad połowę zredukowali prowizje, co kosztowało firmę 125 mln USD i początkowo spowodowało spadek kursu akcji. Schwab i Pottruck zdążyli jednak zebrać owoce. Notowania ostro poszły w górę, udział firmy w rynku przekroczył 30%, a aktywa zwiększyły się o 32%, do 461 mld USD. Kapitalizacja na koniec ubiegłego roku wyniosła 27 mld USD, była wyższa niż takiego potentata na rynku usług maklerskich, jak Merrill Lynch.Na listę 25 trafił też Steven Job. Powrócił do Apple Computer i osiągnął to, co nie udało się poprzednikom. Pod jego kierownictwem, po dwóch latach strat, firma znowu zaczęła zarabiać. W roku finansowym zakończonym 30 września 1998 r. zysk wyniósł 309 mln USD. Ważkim argumentem okazały się też osiągnięcia innej kierowanej przez niego firmy Pixar Animation Studio.W połowie lat 90. łatwiej było o sukces niż w ubiegłym roku. Dzięki stabilnemu wzrostowi gospodarki dobre wyniki mogli osiągnąć nawet średniacy. W 1998 r. trzeba było ostro walczyć, aby utrzymać się na powierzchni. Miniony rok nie był korzystny także z innego punktu widzenia. "The Wall Street Journal" pisze wręcz o zmierzchu menedżerskich bogów, tracących blask w oczach opinii publicznej.Adoracja ludzi biznesu przez szeroką amerykańską publiczność ma podobno charakter cykliczny. Teraz zaczął się okres niekorzystny, o czym mają świadczyć chociażby marne notowania Billa Gatesa, któremu zaszkodziło postępowanie w sprawie naruszania zasad uczciwej konkurencji, czy niepochlebne książki o Jacku Welch oraz Samie Waltonie.Amerykanie coraz mniej wiedzą o swoich czołowych menedżerach, bo wielu bossów całkowicie pochłoniętych sprawami firm, wcale nie zabiega o popularność. I to też jest jednym z powodów wspomnianego zmierzchu bogów.

ANDRZEJ TUSZYŃSKI