Spekulacyjne rozchwianie cen akcji na warszawskiej giełdzie przestało już chyba budzić zdziwienie, zwłaszcza że rynki tradycyjnie uznawane za dojrzałe i ustabilizowane doświadczają ostatnio tego samego. Zmiany indeksu Dow Jones rzędu 100 punktów są na porządku dziennym, więc dlaczego tak młoda giełda, jak nasza miałaby się zachowywać inaczej? Inwestorzy o mocnych nerwach przeżywają prawdopodobnie swoje wielkie dni, jednak przy tak dużych oscylacjach kursów ryzyko inwestowania na giełdzie jest również bardzo wysokie. Światowy kryzys finansowy, którego ostatnim przejawem było załamanie w Brazylii, z całą pewnością nie został jeszcze zażegnany. Już zaczyna się mówić o kolejnym potencjalnym jego epicentrum, jakim mogą stać się Chiny. Gospodarki krajów rozwiniętych muszą to prędzej czy później boleśnie odczuć, a giełdy, ze swej natury dyskontujące przyszłość, zareagują z odpowiednim wyprzedzeniem. W tym momencie odpowiedzią na każdy przejaw słabości gospodarczej we wspomnianych rejonach może być jedynie gwałtowna wyprzedaż akcji.Po wczorajszych notowaniach widać, iż polski rynek traci siły. Wprawdzie po dogrywce pozostał znaczny niezaspokojony popyt, ale właściwie w całości zawdzięczamy go olbrzymiemu zainteresowaniu walorami Izolacji. W trakcie tej części sesji inwestorzy chętniej pozbywali się posiadanych akcji. Interesujących wniosków dostarcza też obserwacja notowań kontraktów na WIG-20. Według mnie, obecny impuls wzrostowy na giełdzie warszawskiej raczej nie oznacza końca spadków. Najprawdopodobniej niebawem nastąpi walka o pokonanie szczytu z 11 stycznia br. na poziomie 14 700 punktów i w moim przekonaniu zostanie ona przegrana, zatem każdą decyzję kupna należy starannie rozważyć.

.