Faksem z Gdańska
Może 10 lat to za mało, a może taka jest już natura Polaków, że wolą czcić przegrane powstania aniżeli wspólne zwycięstwo, jakim było porozumienie Okrągłego Stołu. Pomimo okolicznościowych audycji telewizyjnych i artykułów, nie wytworzył się nastrój rocznicowego święta. Decyduje o tym ulica, a nie dziennikarze i politycy, ulica zaś szuka dzisiaj raczej nowych form protestu i konfrontacji z rządem.Moim zdaniem, Okrągły Stół i Sierpień to słupy milowe najnowszej historii Polski i naszej drogi do wolności. Winny na zawsze pozostać w narodowej pamięci jako świadectwo naszej mądrości - odwagi i rozwagi w przezwyciężaniu historycznego fatum, jakim była pojałtańska geopolityka. Kompromis 1989 roku umożliwił skupienie społecznej energii na zadaniach pozytywnych. Rozpoczął odbudowę suwerennej państwowości i normalnej gospodarki. Robiliśmy to sprawniej i konsekwentniej niż sąsiedzi i dlatego zmieniał się na korzyść wizerunek Polski w świecie i stereotypowe myślenie o Polakach. Triumfował oczywiście duch, a nie treść porozumień Okrągłego Stołu. Treść została wkrótce prawie w całości zanegowana. Zamiast kontraktowych wyborów przyszła pełna demokracja. W miejsce prawa do legalnego zgłaszania związkowych roszczeń pojawiła się odpowiedzialność za rządzenie.Ekonomiczne ustalenia Okrągłego Stołu można było odłożyć ad acta w kilka miesięcy po ich podpisaniu. Kształtował je duch zalegalizowanej opozycji, ślepej na stan gospodarki. Zapisywano tam sposoby ulepszania socjalizmu, chociaż socjalizm zbankrutował. Nie było tam mowy o giełdzie, wolnym rynku i prywatyzacji. Dlatego środowiska liberalne w łonie "Solidarności", takie jak moje, gdańskie - trzymane na odległość od Okrągłego Stołu i przestraszone jego gospodarczą treścią - postanowiły zewrzeć szyki i wejść na polityczną arenę pod własnym szyldem. Rychło w czas, by przygotować klimat publiczny dla radykalnej przebudowy systemu. Wszystkie te procesy, przypominające efekt śnieżnej kuli, nabrały impetu po Okrągłym Stole.Powtarzam, zasadniczą wartością było to, iż górę wzięły pozytywne emocje, a nie duch konfrontacji i targanie się po szczękach. Zarazem zdaję sobie sprawę, że nie będzie to ulubiona rocznica Polaków. Brakowało w 1989 roku tego pospolitego ruszenia i wzruszenia, jakie stanowiło o nastroju Sierpnia 1980 r. Było za to porozumienie elit, a gabinetowe układy zawsze można otoczyć aurą podejrzliwości. Aktualne korowody z filmowym nagraniem spotkania w Magdalence pomagają utwierdzić spiskową interpretację 1989 roku. Zmowa elit "Solidarności" z komunistami za plecami ludzi, a nawet kosztem zwykłych ludzi. Jest to bzdura, gdyż właśnie wtedy zaoszczędzono ludziom cierpień znacznie bardziej dotkliwych aniżeli ciężar transformacji. Nie wątpię, że w historycznej perspektywie kompromis sprzed 10 lat obroni się jako przełomowy i twórczy akt naszych najnowszych dziejów, ale widzę, że współczesne pokolenie nie docenia rangi tego wydarzenia.
JANUSZ LEWANDOWSKI