Z Wiesławem Mazurem, prezesem Polish Leasing Company Leasco, rozmawia Halina Kochalska
Leasco działa od 1991 r., koncentruje się na leasingu środków transportu i maszyn przemysłowych. Wartość aktywów oddanych w leasing w 1998 r. (ok. 57 mln zł) daje spółce ponad 1-proc udział w rynku.Leasco starało się o upublicznienie ponad rok. Dlaczego tak długo czekaliście na zaakceptowanie prospektu emisyjnego?Rzeczywiście, trochę to trwało, z różnych powodów zresztą. Przez wiele miesięcy największą przeszkodą dla spółek leasingowych starających się o wejście na GPW były różnice w metodach sporządzania przez nie bilansów. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zaakceptowała bilans Leasco. Nasza metoda wyceny łączy wymagania polskiego prawa o rachunkowości z normami międzynarodowymi ISAC. Choć niewielu wierzy, że można te obie metody wyceny połączyć. Głównie chodzi tu o współmierność kosztów i przychodów, czyli unikanie przesunięć w czasie zapisywania tych pozycji.Co przesądziło o tym, że Leasco zostanie wprowadzone na GPW?Chęć uwiarygodnienia spółki oraz możliwość pozyskania alternatywnych wobec kredytu źródeł finansowania - głównie chodzi nam o emisję papierów dłużnych. Kredyty są oczywiście droższe, a ponadto w Polsce ich maksymalny termin spłat to najczęściej 5 lat. Nie odpowiada to potrzebom takiej firmy leasingowej, jak nasza. Niewiele inwestycji można w tym czasie spłacić. Celem, którego realizację chcielibyśmy rozpocząć jeszcze w tym roku, jest emisja obligacji zamiennych na akcje za ok. 100 mln zł. W 1999 r. powinna być sprzedana I transza.Do kogo zostanie skierowana ta oferta?Połączymy ją z poszukiwaniami inwestora strategicznego dla spółki. Wybierzemy doradcę, który nam w tym pomoże. Potencjalnymi inwestorami są: banki, fundusze inwestycyjne, ubezpieczyciele, ale nie muszą to być wyłącznie firmy finansowe. Zakładam również, że poważnymi klientami na nasze obligacje będą towarzystwa emerytalne. Dobrym sposobem finansowania dla Leasco, w Polsce jeszcze nie praktykowanym, będzie także sekurytyzacja - czyli sprzedaż wierzytelności do spółek specjalnie w tym celu stworzonych. Fakt, że będziemy spółką giełdową, powinien zwiększyć nasze szanse na zawieranie tego typu transakcji.Bardzo wysoka jest wartość przeciętnego kontraktu zawieranego przez Leasco. Średnia dla rynku to ok. 25 tys. zł, podczas gdy kontrakty spółki oscylują w granicach 600 tys. zł. Deklarujecie nawet, że transakcje poniżej 100 tys. zł w ogóle was nie interesują. Z czego to wynika?Chcemy się po prostu odróżniać od reszty firm leasingowych i wypełniać lukę na rynku. Obecny trend to zawieranie dużej liczby kontraktów o niskiej wartości. Wiąże się to, oczywiście, z mniejszym ryzykiem, ale konkurencja w tej dziedzinie narasta i rentowność transakcji jest niższa. Nasza specyfika działania to duże kontrakty z niewieloma firmami. Obecnie mamy ok. 80 stałych klientów, z którymi podpisaliśmy po kilka kontraktów. Na koniec ub.r. otwartych było 200 kontraktów. Pod względem wielkości finansowego zaangażowania w jednego klienta - na poziomie 1,5 mln zł - mieścimy się w pierwszej trójce firm leasingowych w kraju. Jesteśmy wierni tej strategii i poszukujemy tylko klientów, którzy dają perspektywy na wielokrotną współpracę.Jakie firmy można znaleźć wśród waszych klientów i w jaki sposób ich zdobywacie?Na maszynach oddanych przez nas w leasing powstają koła do wszystkich produkowanych w Polsce samochodów Daewoo. Najbardziej znaczącym klientem jest Albatros, świadczący usługi transportowe dla niemieckiego producenta mebli. Na liście jest również kilka spółek giełdowych, m.in.: Kruszwica, Boryszew, Kompap, Próchnik. Polkomtel wziął od nas w leasing samolot, Dromex Construction za pomocą maszyn kupionych za pośrednictwem Leasco buduje autostradę. Blisko 60% transakcji to efekt rekomendacji producentów, z którymi współpracujemy. Po prostu kierują oni do nas swoich klientów.Leasco nie jest jednak formalnie powiązane z żadnym z producentów?Na razie nie odczuwaliśmy takiej potrzeby, ale możliwe, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni.Obecnie koncentrujecie się na leasingu środków transportu i maszyn przemysłowych. Czy można przyjąć, że taka jest długofalowa strategia Leasco?Wybraliśmy te dziedziny, uznając je kilka lat temu za najbardziej rozwojowe i to się sprawdziło. Od ubiegłego roku zdywersyfikowaliśmy nieco rodzaj klientów. O ile wcześniej współpracowaliśmy głównie z firmami z przemysłu spożywczego i transportowymi, teraz nastawiamy się na leasing maszyn przemysłowych, już nie tylko dla producentów spożywczych - stąd np. kontrakty z Daewoo, Dromeksem czy Mostostalem Zabrze. Zainteresowaliśmy się także leasingiem nieruchomości. Obecnie inwestujemy w stacje obsługi samochodów, które będą leasingowane lub dzierżawione. Inwestycje te realizuje jedna z siedmiu naszych spółek zależnych - Leasco Invest. Dwa główne kierunki działania na najbliższe lata to właśnie leasing maszyn przemysłowych i nieruchomości.Leasing to ryzyko: WZT Elemis, dłużne spółce blisko 2 mln zł, w 1997 r. zostały postawione w stan upadłości, w minionym miesiącu Leasco było zmuszone wymówić umowę jednemu ze swoich największych klientów - firmie Eko-Mysiadło, która nie płaciła za samochody ciężarowe i przyczepy. Wartość transakcji z Eko-Mysiadło to ponad 1,8 mln zł. Co robi spółka, by uniknąć niewypłacalnych klientów?Każdego klienta sprawdzamy bardzo dokładnie. Mamy dostęp do amerykańskiej wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet Poland, dysponujemy również własnymi metodami. Kontrola klientów jest tym łatwiejsza, że jak już wcześniej wspomniałem, jedna firma zawiera zazwyczaj kilka kontraktów. W efekcie w ciągu 8 lat działalności mieliśmy tylko 5 przypadków, kiedy klienci odmówili płatności. Od Elemisu odzyskaliśmy pieniądze - mam nadzieję, że będzie tak i z innymi.Leasco będzie piątą na GPW spółką ze statusem zakładu pracy chronionej, ale wśród leasingodawców nie jest to rzadkość. Konferencja Przedsiębiorstw Leasingowych szacuje, że na 10 firm leasingowych 4 to zakłady pracy chronionej. Nie dzieje się tak bez przyczyny: zakłady pracy chronionej mają przewagę nad zwykłymi firmami, są np. zwolnione z części lub całości podatku VAT.Status zakładu pracy chronionej mamy od 1995 r. i dla klientów rzeczywiście wynikają z tego pewne korzyści. Rentowność netto kontraktu poprawia np. zwolnienie z obowiązkowych składek na rzecz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Przyjmuje się, że firma reguluje te zobowiązania dzięki płatnościom na rzecz zakładu pracy chronionej. Firmy o takim statusie nie muszą też płacić znacznej części podatku VAT.Szacuje się, że przyrost wartości aktywów netto oddanych w leasing w 1998 r. w stosunku do roku poprzedniego wyniósł w Polsce ok. 60%, Leasco natomiast oddało w leasing środki trwałe o wartości wyższej o 260%. Czy tak będzie co roku?Tego nie mogę zagwarantować, lecz na pewno nie będziemy gorsi od rynku. W USA leasing finansuje ok. 30% inwestycji, w Wielkiej Brytanii 35%, a w pozostałej części Europy Zachodniej ok. 15%, w Polsce jest to jeszcze poniżej 8%. Możliwości rozwoju są więc duże.Dziękuję za rozmowę.